Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polak sukcesu

Treść

Nie był znany, nie zajmował żadnych eksponowanych stanowisk. Mimo to został posłem. Czym przekonał do siebie Polaków andrychowianin Marek - nomen omen - Polak?

W przedwyborczych kalkulacjach nie dawano andrychowskiemu radnemu żadnych szans na sukces. Okupujący czołowe miejsca na faworyzowanych listach wyborczych kandydaci z zewnątrz prowadzili w Wadowickiem intensywną kampanię plakatową i wydawało się, że powiat po raz pierwszy nie będzie miał żadnego posła. Zwykle do Sejmu dostają się liderzy list - i zasada ta potwierdziła się również w ostatnich wyborach: aż siedmiu spośród ośmiu nowych posłów z okręgu 12 dostało się do sejmu z czołowych miejsc. Wyjątkiem jest Marek Polak.

Na liście PiS, która odniosła znacznie większy sukces niż się pierwotnie spodziewano (cztery mandaty, gdy przed wyborami "dawano" jej dwa, góra trzy), andrychowianin był dopiero ósmy. Lider listy Paweł Kowal ("spadochroniarz" z Warszawy) uzyskał 12.625 głosów, startująca z poz. 2 - Beata Szydło (popularna burmistrz Brzeszcz) - 14.447, natomiast trzeci na liście - powszechnie znany w rodzinnych Myślenicach Marek Łatas - 9.549 głosów. Marka Polaka poparło 6.014 osób, dzięki czemu andrychowianin okazał się "czarnym koniem listy", który przeskoczył kandydatów startujących z wyższych pozycji.

- Jestem przekonany, że w wyborach głosuje się przede wszystkim na osoby, a nie na miejsce na liście - nowy poseł próbuje wytłumaczyć swój spektakularny sukces. Przyznaje jednak zarazem, że - choć spodziewał się dużego poparcia - nie przypuszczał, że wystarczy to, by uzyskać mandat.

Przerósł mistrza

Polak, żonaty, ojciec trójki dzieci, to absolutny debiutant w wielkiej polityce. Ma wykształcenie średnie techniczne. Od 20 lat pracuje w WSW Andoria, najdłużej - na stanowisku mistrza i starszego mistrza. Dopiero 3 lata temu zadebiutował w samorządzie: został radnym miejskim z PiS-u. Wcześniej działał tylko w samorządzie swojego osiedla.

W Andrychowie uchodzi za człowieka burmistrza miasta Jana Pietrasa, który kilka lat temu zakładał struktury PiS w powiecie wadowickim. Polak często podkreślał, że dobrze współpracuje mu się z włodarzem, dziękując mu przy każdej okazji za to, co dotychczas zrobił w gminie. Niektórzy byli nawet zdziwieni, że to Polak, a nie burmistrz, został kandydatem do parlamentu.

Nieoficjalnie wiadomo, że Pietras planował zrobić w tym roku trzecie podejście do sejmu, ale zabrakło dlań miejsca na liście. - Generalnie na listach miały znaleźć się osoby dobrze rozpoznawane, które nie są postrzegane jako konfliktowe, oraz dobrze kojarzący się debiutanci. Pietras na początku roku przy okazji zamieszania z pogotowiem ratunkowym zyskał wizerunek człowieka konfliktowego, pokłócił się nawet z ludźmi prawicy. I to się za nim wlecze. A Polak nadawał się idealnie: spokojny i uczynny człowiek - mówi osoba dobrze zorientowana w temacie.

Po zwycięstwie Polaka andrychowianie mówią, że uczeń przerósł mistrza. Dla Pietrasa dotychczasowe dwie próby startu do parlamentu zakończyły się fiaskiem. Polakowi, działaczowi poniekąd wypromowanemu przez włodarza, udało się zostać posłem przy pierwszym podejściu. Niektórzy zwracają uwagę, że na aktualizowanej na bieżąco stronie internetowej Urzędu Miejskiego zabrakło informacji o sukcesie kandydata PiS-u. A przecież Andrychów ma pierwszego posła od dwóch kadencji...

Sprawdzony człowiek

W Andrychowie nikt interesujący się polityką nie ma wątpliwości, że Marek Polak znakomicie sprawdził się w roli samorządowca. - Był jednym z najlepszych radnych. Przejmował się losem każdego, kto się tylko do niego zwrócił - opowiada pracownik Urzędu Miejskiego. Rozstania z radnym Polakiem żałują też panie z biura Rady Miejskiej. Podziwiają jego uczciwość, chwalą skromność i solidność. - W sejmie taka osoba na pewno się przyda - mówią z przekonaniem.

W ciągu trzyletniej działalności w samorządzie Polak pracował w komisjach: Porządku Publicznego, Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska oraz Rodziny, Zdrowia i Pomocy Społecznej. W tym czasie złożył ok. 20 interpelacji. Każdą podpierał interwencjami, jakie otrzymywał od mieszkańców. To na jego wniosek Rada Miejska przyjęła uchwałę, zgodnie z którą bezrobotni chcący założyć własną firmę zwolnieni zostali z opłaty wpisowej. Do dziś w Andrychowie pamiętają udane negocjacje Polaka z mieszkańcami ulicy Tkackiej w sprawie przebudowy tej drogi. Przez całą dekadę ludzie nie chcieli się zgodzić na przekazanie skrawków ziemi na niezbędne poszerzenie jezdni. Kiedy Polak, mieszkaniec tego rejonu, rozpoczął rozmowy w imieniu UM, szybko zakończyły się zgodą. Drogę wybudowano, a to ważna trasa w zachodniej części miasta.

Być może właśnie umiejętność rozmowy, negocjacji, otwartość, a także spokój i uczynność spowodowały, że 25 września w całej gminie wśród "swoich" Polak zebrał 2,4 tys. głosów - najwięcej ze wszystkich kandydatów, o tysiąc więcej niż Sebastian Ramenda, miejscowy konkurent z listy PO. Poza rodzinnymi stronami "dołożył" do tego jeszcze ponad 3 tys. głosów, podczas gdy Remenda - tysiąc.

Nadspodziewanie dobry wynik listy PiS (zdecydowanie lepszy, niż w czasach, gdy z tej listy startował Pietras) i samego Polaka sprawił więc, że Andrychów ma wreszcie swojego posła.

Partia pomoże

- To, że gmina ma dziś posła, jest niewątpliwie zasługą aktywnych działań pana burmistrza i całej Rady Miejskiej, które są widoczne niemal na każdym kroku. Jestem też głęboko przekonany, że te właśnie działania pozwoliły odzyskać wiarę mieszkańców, że wybory mogą coś zmienić i to ich zawiodło do urn - oznajmił Marek Polak w swoim pojednawczym, pokojowym stylu na ostatniej sesji Rady Miejskiej.

Inni dodają, że andrychowianin umiejętnie prowadził swą kampanię. Postawił na więcej spotkań z wyborcami, a mniej plakatów. - Przygotowałem małe plakaty głównie dlatego, że nie miałem sumienia zaklejać swoich wyborczych rywali - tłumaczy skromnie. - Prowadziłem kampanię pokojową. Chciałem każdego uszanować. Myślę, że decydujące znaczenia miały moje spotkania z wyborcami w różnych miejscowościach - dodaje.

W czasie tych spotkań nie obiecywał, mówił tylko, że PiS ma dobry program na naprawę Polski. Część wyborców znała go po prostu ze skutecznych działań. Wszystko to razem wzięte zadecydowało o sukcesie.

Niektórzy w rozważaniach, co zdecydowało o tym, że stosunkowo mało znana osoba w okręgu (poza Andrychowem), zdobyła od Chrzanowa po Myślenice ponad 6 tys. głosów - przypominają, że dla wielu wyborców mogło się liczyć również... dobre nazwisko kandydata, wyróżniające go spośród innych. Ot, Polacy zagłosowali na Polaka.

Po wyborze nowy parlamentarzysta nie obiecuje gruszek na wierzbie. - Będą dążył do tego, aby uzyskać nowe inwestycje dla naszej gminy. Fakt, że PiS będzie ugrupowaniem rządzącym daje mi dużą przewagę. Zresztą program PiS gwarantuje, że będziemy mieli lepszą Polskę - zapewnia.

MirosŁaw Gawęda

Autor: Dziennik Polski