Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Postęp i... niedosyt

Treść

V liga wadowicka: Siedem grzechów głównych Beskidów Andrychów (3)

Piłkarze andrychowskich Beskidów na półmetku rozgrywek są "trzecią siłą" wadowickiej "okręgówki". Nie wiadomo jednak, jaką miarą mierzyć podopiecznych Piotra Stacha. Z jednej strony poczynili ogromny postęp pod wodzą szkoleniowca, który zastąpił Tadeusza Świderskiego, ale pozostał także niedosyt. Zespół, który w założeniach miał walczyć o awans, traci aż 9 "oczek" do lidera z Wolbromia.

Na korzyść andrychowian przemawiają statystyki. Po rundzie jesiennej mają oni na swoim koncie 30 punktów, a więc tylko 14 mniej niż na zakończenie poprzedniego sezonu. Lepiej sytuacja wygląda także pod względem skuteczności. Poprzedni sezon zamknął się liczbą 42 trafień przy 41 "dziurach". Teraz po pół roku mają tylko 10 goli zdobytych mniej, kończąc rundę z 18 trafieniami na plusie. - Jednak jak na ironię, liczba naszych zdobyczy, w porównaniu do sytuacji, jakie sobie stwarzamy, jest po prostu średnia - twierdzi trener Beskidów Piotr Stach. - Nawet w meczach, kiedy zdobyliśmy sporo bramek, czyli na inaugurację z Gromcem (4-0), czy przeciwko Górnikowi Brzeszcze (8-0), powinno ich być dwa razy więcej. To jest nasz pierwszy grzech - dodaje szkoleniowiec.

Drugim problemem, jaki napotkał w Andrychowie Piotr Stach, były kłopoty ze stabilizacją formy. - Zdaję sobie sprawę z tego, że nie da się całej rundy przejść bez porażki, choć jak dowodzi Przebój, jest to możliwe - uważa trener Beskidów. - Takiego wyczynu może jednak dokonać tylko prawdziwy lider. My jesteśmy dopiero na etapie budowy nowej drużyny, więc pewne wpadki musieliśmy wkalkulować w nasz "rozkład jazdy". Do takich zaliczyłbym przegraną w Marcówce (0-2), chociaż i tak wcale nie musieliśmy jej doznać. Obie bramki straciliśmy w ostatnich trzech minutach spotkania. Chwilę przed nimi Fryś miał doskonałą okazję do strzelenia gola. Gdyby trafił, pewnie to my cieszylibyśmy się ze zwycięstwa. Niestety, znowu pokłoniła nam się skuteczność. Potem mieliśmy spotkanie na własnym boisku z Przebojem. Także przegraliśmy go 0-2. Jednak mieliśmy dzień mniej na odpoczynek, bo akurat z nimi graliśmy w środę, po niedzielnej potyczce w Marcówce. Po tych porażkach byliśmy w połowie tabeli, ale powiedziałem, że w naszym przypadku musi być coraz lepiej, bowiem wszystkich najtrudniejszych rywali mieliśmy już za sobą - dodaje Piotr Stach.

Są jednak nadprogramowe straty punktów, o których na samą myśl andrychowski szkoleniowiec dostaje "gęsiej skórki". - Zupełnie nie mogę zrozumieć, jak mogliśmy zremisować 2-2 na Kalwariance. Staram się sobie to tym wytłumaczyć, iż gospodarze potraktowali spotkanie z nami bardzo prestiżowo. Przecież w poprzednim sezonie byłem trenerem Kalwarianki. Wtedy jednak słabszy dzień miał Sobaniec, który ma na sumieniu obie bramki. Tutaj rozbijajmy się o trzeci z grzechów jesieni. Gdyby w całej rundzie regularnie ktoś "dołował", słabe ogniwo szybko byłoby wykluczone. Tymczasem w każdym meczu "pękał" kto inny. Trudno było przewidzieć, kto będzie miał słabszy dzień. Zazwyczaj po rewelacyjnym spotkaniu "klientowi" trafiał się dołek - podkreśla Piotr Stach.

Do słabszych spotkań szkoleniowiec zalicza także bezbramkowy remis na Stanisławiance oraz porażkę na własnym boisku z Kleczą (0-1). - O tym ostatnim pojedynku nie chcę nawet mówić - zarzeka się Piotr Stach. - W tym spotkaniu uwidocznił się nasz czwarty grzech, czyli brak rasowego snajpera. Do nieoczekiwanych start zaliczyłbym także remis w Przeciszowie. Już do przerwy powinniśmy ustawić to spotkanie. Skoro tego nie zrobiliśmy, w końcowym rozrachunku musieliśmy się cieszyć z remisu. Gdyby udało nam się uniknąć tych strat, mielibyśmy wolbromian na wyciągnięcie ręki - szkoleniowiec Beskidów rozważa różne warianty zdarzeń.

Piątym grzechem andrychowian był opór materii. - Zawodnicy mają swoje wieloletnie przyzwyczajenia. Często mi podkreślali, że zazwyczaj grali inaczej. Tłumaczyłem im, że ja swoich metod pracy nie zmienię - podkreśla szkoleniowiec. - Szóstym grzechem naszej drużyny byli słabi młodzieżowcy, którzy przepisami mieli zapewnione miejsce w składzie, a demoralizująco wpływał na nich brak rywalizacji. Wawro stracił miejsce w podstawowym składzie tylko dlatego, że nie jest już chroniony przepisami. Wiosną dostanie więcej szans. Musimy dojść do takiej sytuacji, że młodzieżowcy będą walczyć o miejsce w wyjściowym składzie. Są jeszcze chętni młodzieńcy do pracy, jak choćby Dybał, którego odkryłem w końcówce sezonu - zauważa szkoleniowiec.

Siódmym grzechem głównym andrychowian był fakt, że wyjazdach tracili 30 procent swojej wartości. - I właśnie tyle nam zabrakło do tego, by w pełni być zadowolonym z jesiennej postawy - uważa Piotr Stach. - Takie jest przynajmniej moje odczucie. Lepsza postawa niż się spodziewaliśmy rozbudziła apetyty kibiców. Jednak czeka nas jeszcze sporo pracy. Jeśli wiosną uda nam się wyeliminować 7 naszych grzechów głównych, to za rok będziemy wiedzieć już, o co gramy - kończy Piotr Stach.

jerzy zaborski

Beskidy w statystyce

Miejsce: 3, punkty: 30 (9 zwycięstw, 3 remisy, 3 porażki), bramki: 32-14.

Dom:

Punkty: 18 (6 zwycięstw, 2 porażki), bramki: 19-6

Wyjazdy:

Punkty: 12 (3 zwycięstwa, 3 remisy, 1 porażka), bramki: 13-8.

Strzelcy bramek: 9 - Dudzic, 5 - Fryś, 4 - M. Gołba, Chowaniec, Stach, 2 - Kapera, D. Gołba, 1 - Siwek, Walczak.

Mecze: Nadwiślanin Gromiec 4-0 (dom), Kalwarianka 2-2 (wyjazd), Janina Libiąż 2-1 (d), Błyskawica Marcówka 0-2 (w), Przebój Wolbrom 0-2 (d), Żarek Barwałd (w), Halniak Maków Podhalański 1-0 (d), Stanisławianka 0-0 (w), Zgoda Malec 2-1 (d), Przeciszów 1-1 (w), Orzeł Balin 2-1 (d), Babia Góra 4-1 (w), Górnik Brzeszcze 8-0 (d), Iskra Klecza 0-1 (d), Hejnał Kęty 4-2 (w).

(zab)

Autor: Dziennik Polski