Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Poszło w nogi

Treść

Sparing Kalwarianki ze Skawą można było potraktować jedynie w kategoriach treningu wytrzymałościowego

Trenerzy Kalwarianki i Skawy byli zgodni, że gra w śniegu po łydki ze szkoleniowego punktu widzenia, niewiele daje. Ten sparing można było więc potraktować jedynie w kategoriach treningu wytrzymałościowego.

O ile kalwaryjski zespół ma jeszcze ponad miesiąc do inauguracji, to Skawa wybiegnie na boiska IV ligi już za niewiele ponad 2 tygodnie. - Na tym etapie przygotowań do rundy wiosennej, chciałoby się pograć już w dobrych warunkach, sprawdzić warianty ustawienia czy popracować nad współpracą między formacjami. Tymczasem po takim sprawdzianie wszystko znów poszło w nogi, a przecież okres pracy nad wytrzymałością i kondycją mamy już za sobą - mówi trener Skawy Wojciech Madej.

Stąd nie chce specjalnie oceniać gry, bo o takiej trudno było mówić. Obawia się, czy przed inauguracją rundy rewanżowej, uda się jeszcze zagrać w normalnych warunkach. Tego może potem zabraknąć w pierwszych meczach, chociaż pewnie wszystkie zespoły mają podobne warunki przygotowań.

Trener Madej nie mógł skorzystać w tym spotkaniu z kilku podstawowych zawodników, z powodu kontuzji i obowiązków szkolnych zabrakło: Wiechecia, K. Paśnika, Bryły, Jamroza, Gracy i Marszałka. Pierwszy z nich wznowił treningi po wyleczeniu zapalenia ścięgna Achillesa, ale nie jest w dyspozycji, która pozwoliłaby mu na występ w takich warunkach. Sam trener Madej, też dopiero w środę wyszedł ze szpitala.

W następnych sparingach Skawa zmierzy się z Hutnikiem Kraków i Górnikiem Wieliczka.

Podobną opinię miał po tym meczu kontrolnym grający trener Kalwarianki Piotr Stach. - Trudno powiedzieć, że był to mecz w piłkę nożną. Zawodnicy zapadali się w śniegu i na boisku rządził po prostu przypadek. Oczywiście zawsze można wyciągnąć jakieś wnioski, w tym przypadku przeglądając kasetę z nagraniem tego sparingu, będzie można przynajmniej ocenić ustawienie zawodników na boisku - mówi szkoleniowiec Kalwarianki, który w tym spotkaniu miał do dyspozycji jedynie 12 zawodników.

- Niestety, kilku młodych piłkarzy zachowało się po prostu nieodpowiedzialnie. Jeden złapał kontuzję na wf, drugi przez tydzień chorował, nie trenował przy tym, ale do lekarza nie poszedł. W końcu okazało się, że bez takiej wizyty się nie obejdzie, ale było to równoznaczne z kolejnym tygodniem absencji - dodaje poirytowany trener Stach, który sprawdził w tym spotkaniu nowego bramkarza.

Moskała jest wychowankiem Jaroszowic, a grał m. in. w Skawie Wadowice i Iskrze Klecza. Niestety, jedynego gola, którego kalwaryjski zespół stracił w tym meczu, można zapisać na jego konto. Wyrównał z rzutu wolnego Stach.

Kalwarianka - Skawa Wadowice 1-1 (0-1)

Bramki zdobyli: Stach - Mikołajczyk.

Kalwarianka: Moskała - Kmieć, Stach, Pawlikowski, K. Oleksy - M. Oleksy, Iwanowski, Basista, Frączek - Koczur, Niewidok oraz Pituch

Skawa: Chmiel (46 Wiktor) - Wojtulewicz, Żak, Tomczyszyn, Drechny, Skawina, Dyrcz, Błasiak, Wróbel - Kolber, Mikołajczyk oraz Woźniak, Kalinowski

(BK)

Autor: Dziennik Polski