Powiat nie dał opinii
Treść
Sprawa likwidacji andrychowskiego SPZOZ
Komplikuje się sprawa likwidacji andrychowskiego Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej. Wczoraj radni powiatowi mieli wyrazić swoją opinię w tej sprawie, która jest błyskawicznie potrzebna ich kolegom po fachu z Andrychowa. Nic z tego.
Sprawa ma związek z czwartkową sesją Rady Miejskiej w Andrychowie, gdzie miała zapaść decyzja o likwidacji SPZOZ. Sesję zawieszono do najbliższej środy, w oczekiwaniu na opinię w tej sprawie, którą mieli wczoraj wydać radni powiatowiy. Ale nieoczekiwanie ta sprawa poróżniła rajców, którzy uchwałę w tej sprawie otrzymali na gorąco, zaledwie kilka minut przed sesją. - Jestem z Kalwarii i niewiele wiem na temat problemów andrychowskiego SPZOZ. Dlatego proponuję byśmy dziś nie zajmowali się tą sprawą - mówił radny Tadeusz Ryłko, emerytowany lekarz i poparł go Marek Drożdż. - Skoro radni w Andrychowie długo dyskutowali nad tą sprawą, to dlaczego my mamy tylko ją przyjmować bez dyskusji.
Podobnie sądziło wielu innych radnych, w efekcie projekt uchwały nie został wprowadzony na sesję. Co to oznacza dla andrychowskiego SPZOZ? - Na zaplanowanej na środę sesji nie będziemy decydować o likwidacji SPZOZ. Opinia Rady Powiatu była bowiem niezbędna - mówi Zbigniew Janosz, przewodniczący Rady Miejskiej w Andrychowie.
Skutki finansowe opóźnienia likwidacji SPZOZ są trudne w tej chwili do ocenienia. W sprawie zgodnej opinii samorządowców i dyrekcji SPZOZ każdy kolejny dzień działalności tej placówki przynosi straty. Gdyby decyzja o likwidacji zapadła, tak jak planowano, już w środę, wówczas procedurę likwidacji publicznej placówki zdrowia udałoby się zakończyć do końca roku.
Sprawę dodatkowo komplikuje niejasna sytuacja pogotowia ratunkowego w Andrychowie, które jako jedyne pozostało jeszcze w strukturach skazanego na likwidację SPZOZ. Pracownicy pogotowia, jeśli nie przejdą w struktury ZOZ w Wadowicach, mogą do końca roku nie otrzymywać pensji, bo kasa andrychowskiego SPZOZ świeci pustkami. Nie wiadomo czy w najbliższych miesiącach pogotowie funkcjonować będzie bez zakłóceń. Załoga pogotowia w Andrychowie nie chce się jednak zgodzić na warunki proponowane przez Wadowice. - Jesteśmy ich w stanie przejąć, ale na naszych warunkach. Niestety prawda jest teraz taka, że obecnie nasi pracownicy wykonują tę samą pracę na gorszych warunkach niż ci w Andrychowie. Nie możemy różnicować zarobków w zależności od tego, kto z jakiego miasta pochodzi - mówi Krystyna Grzesiek, dyrektor SPZOZ w Wadowicach.
(GM)
Autor: Dziennik Polski