Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pozostało rozczarowanie

Treść

Zawodnik Aquili Stryszów Paweł Reczek liczył na dobry start w Brzeszczach

Do najbardziej zawiedzionych końcowymi rozstrzygnięciami ostatniego Pucharu Europy w trialu rowerowym, którego finał odbył się w Brzeszczach należał Paweł Reczek. Zawodnik Aquili Stryszów sporo sobie obiecywał po tym starcie. Tymczasem jeden błąd przekreślił wszystko.

- To była już ostatnia przeszkoda podczas pierwszego przejazdu. Do niej wszystkie odcinki przejechałem bezbłędnie i ten ostatni też już właściwie miałem za sobą. Niestety, już przy zeskoku źle skręciłem kierownicą, straciłem równowagę i nie obyło się bez upadku. Nie byłoby to najgorsze, gdyby nie fakt, że kierownica prawie wbiła mi się w pachwinę. Ból był ogromny, ale postanowiłem dokończyć jazdę i stanąłem na starcie drugiego przejazdu. W tej sytuacji trudno było jednak myśleć o czystym przejechaniu trasy, a tylko to gwarantowało jeszcze miejsce na podium tych zawodów - opowiadał po zakończeniu konkurencji Paweł Reczek.

Jego gorycz porażki była tym większa, że przed rokiem w finale tych zawodów, który także rozegrano w Brzeszczach, zawodnik Aquili okazał się najlepszy, pokonując m. in. swojego utytułowanego kolegę klubowego Rafała Kumorowskiego oraz triumfatora całej imprezy Szwajcara Rogera Kellera.

Dzięki temu w klasyfikacji generalnej także był na podium, zajmując 3. miejsce, za wymienioną dwójką.

Przed tegorocznym finałem PE w brzeszczańskiej hali także stanął przed taką szansą, w Austrii bowiem, gdzie rozegrano pierwszą eliminację był 5. Wszystko zależało więc od rundy w Brzeszczach.

- W przeciwieństwie do Rafała Kumorowskiego czy Tomka Kramarczyka nie miałem żadnej przerwy w treningach i startach. Lubię jeździć pod dachem, ale przede wszystkim byłem dobrze przygotowany do tej imprezy i liczyłem na udany występ. Eliminacje, a potem pierwszy przejazd finałowy do momentu upadku, potwierdziły moje nadzieje. Niestety, jeden drobny błąd przekreślił wszystko - stwierdził mocno rozczarowany reprezentant Polski, który chciał sobie w Pucharze Europy częściowo przynajmniej powetować niezbyt udane starty w sezonie na otwartej przestrzeni.

Wprawdzie podczas MŚ w Lugano zdobył z drużyną brązowy medal, ale poniżej oczekiwań spisywał się w indywidualnych występach.

Jego zdaniem, fakt, że pod względem trudności technicznych przeszkody ustawione w Brzeszczach były porównywalne z tymi z MŚ czy PŚ, nie miało większego znaczenia.

- Nie pozostaje nic innego, jak poszukać okazji do rewanżu przy okazji następnego startu - dodał Paweł Reczek, który uprawianie trialu stara się godzić ze studiami na II roku rehabilitacji.

(BK)

Autor: Dziennik Polski