Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Produkcja ruszy?

Treść

W Przędzalni Andropolu

Ponad 200 pracowników Przędzalni Andropol prawdopodobnie wróci do pracy. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego ma zdecydować, czy cofnąć swoją wcześniejszą decyzji o zamknięciu tego obiektu. Bynajmniej jednak nie oznacza to, że hala już została wyremontowana.

Kilkanaście dni temu produkcja w Przędzalni zamilkła po tym, jak Państwowa Inspekcja Pracy i Powiatowy Nadzór Budowlany przeprowadzili w hali kontrolę. W jej efekcie Nadzór podjął decyzję o zamknięciu obiektu z powodu groźby katastrofy budowlanej. Stwierdził, że przebywanie w hali zagraża bezpieczeństwu ludzi. Odtąd ponad 200 pracowników Przędzalni pozostaje bez zajęcia.

Jak dowiedzieliśmy się od wicestarosty Mirosława Nowaka, kierownictwo zakładu zleciło w ub. tygodniu wykonanie ekspertyzy przez inżyniera budowlanego, który już wcześniej badał stan tego obiektu. W przygotowanej kilka dni temu opinii fachowiec wykazał, że pęknięcia stropu owszem są, ale już od dawna. Stan budynku podobno nie pogarsza się. Jego zdaniem halę można dopuścić do użytku. Zaleca jednak m. in. odpowiednie zapieczenie pęknięć. Ta opinia jest korzystna dla kierownictwa firmy, które i tak na remont hali nie ma pieniędzy.

We wtorek odbyło się spotkanie w tej sprawie z udziałem m. in. szefów firmy, samorządowców i związkowców działających w Andropolu. Poinformowano, że zawarte w ekspertyzie spostrzeżenia zostaną przekazane do powiatowego nadzoru budowlanego.

Wicestarosta nie wykluczał wczoraj, że nadzór cofnie swoją wcześniejszą decyzję o zamknięciu hali. Nie oznacza to jednak, że hala zostanie wyremontowana, tak jak powiatowy nadzór chciał na początku.

- Inspektorzy nadzoru jeszcze raz dokładnie przyjrzą się tej sprawie. Po wykonaniu prac zabezpieczających mogłaby zostać podjęta decyzja o uchyleniu wcześniejszej decyzji o zamknięciu hali. Produkcja w Przędzalni mogłaby ruszyć. Ostateczna decyzja nadzoru będzie zależeć od oceny sytuacji na miejscu - poinformował po spotkaniu Mirosław Nowak.

(GM)

Autor: Dziennik Polski