Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Remont z problemami

Treść

WADOWICE. Nadzór budowlany wstrzymał prace

- To jakaś paranoja - mówi przedsiębiorca, który kupił niedawno zabytkowy gmach "Herbapolu" w Wadowicach. Chce wyremontować ten zaniedbany budynek, ale urzędnicy - jak twierdzi - mnożą problemy. Obecnie decyzją nadzoru budowlanego roboty zostały wstrzymane. Na dachu zamiast dachówek jest folia. A zbliża się zima....

Jak już pisaliśmy, nadzór budowlany wstrzymał roboty budowlane w "Herbapolu" i złożył zawiadomienie do prokuratury, twierdząc, że roboty miały być przeprowadzane bez wymaganych zezwoleń. - Postępowanie trwa. Prowadzone jest sprawie a nie przeciwko komukolwiek - mówi Jerzy Utrata, prokuratur rejonowy w Wadowicach.

Mirosław Kaczor, właściciel podoświęcimskiej firmy "Nijka", która kupiła kilka miesięcy temu budynek "Herbapolu", jest całą sprawą załamany. Planuje uruchomić tu wielką galerię handlową i pomieszczenia biurowe, ale nie wiadomo, czy mu się to uda. Wcześniej trzeba bowiem przeprowadzić kosztowny remont zabytkowego i zniszczonego budynku. I takie prace już się rozpoczęły, ale zostały wstrzymane.

Kaczor twierdzi, że urzędnicy z wydziału budownictwa wadowickiego Starostwa Powiatowego tylko mnożą kolejne problemy. - Kiedy budynek stał wiele lat zaniedbany i dachówki spadały na chodnik, zagrażając bezpieczeństwu ludzi, to nikomu to nie przeszkadzało. Rozpoczęliśmy remont, chcemy ten budynek ładnie zagospodarować, to wszystkim to zaczyna przeszkadzać. W tym kraju nie da się normalnie przeprowadzać inwestycji. Przedsiębiorcy, którzy chcą coś dobrego zrobić, nie mogą liczyć na żadną przychylność ze strony urzędników - mówi Mirosław Kaczor.

Twierdzi, że zezwolenia na remont dachu nie musiał mieć, bo formalnie nie wykonuje takich prac. - Urząd zezwolił nam na wykonanie remontu kominów. Kiedy jednak zaczęliśmy te prace, to wszystko na dachu zaczęło się sypać. Musieliśmy zdjąć część połaci dachu. Stąd właśnie wziął się rzekomy remont dachu, na który nie mamy zezwolenia. Ten budynek naprawdę znajduje się w katastrofalnym stanie. Tam się wszystko sypie! - mówi przedsiębiorca.

Dziś przedsiębiorca ma się spotkać w tej sprawie ze starostą powiatu Teresą Kramarczyk. Liczy, że władze powiatu przychylnym okiem spojrzą na jego inwestycję. - Ja naprawdę nie chcę źle. Ale ręce opadają, kiedy wydział budownictwa po dziesięć razy żąda tych samych dokumentów i za każdym razem odrzuca nasze wnioski - mówi Kaczor.

Teresa Kramarczyk potwierdziła nam wczoraj, że rzeczywiście dziś w południe ma spotkać się z przedsiębiorcą. - Wiem, że zgłasza on zastrzeżenia do pracy naszego wydziału. Czy one są słuszne? Myślę, że na tym spotkaniu zostanie to wszystko wyjaśnione - mówi Teresa Kramarczyk.

Dodaje, że przedsiębiorcy wielokrotnie uskarżają się na pracowników wydziału budownictwa, że "utrudniają im życie". - Tymczasem nasi pracownicy tylko realizują przepisy, jakie obowiązują w całym kraju. Czasami przepisy rzeczywiście są skomplikowane, ale to nie pracownicy wydziału je wymyślają. Oni je tylko egzekwują, bo tak stanowi prawo - mówi Teresa Kramarczyk.

Sytuacja jest trudna, bo oficjalnie prace przy remoncie dachu "Herbapolu" zostały wstrzymane. Na części dachu zamiast dachówek jest w tej chwili położona folia. Tymczasem zbliża się zima. - Już po ostatnich opadach deszczu zalane zostały wszystkie pomieszczenie na poddaszu. Jeśli przed zimą nie przykryjemy tej części dachu, wszystko może ulec zniszczeniu. To będzie oznaczać wiele straty. Czy urząd mi je zrekompensuje? - pyta Mirosław Kaczor.

(GM)

Autor: Dziennik Polski