Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rozstrzelani...

Treść

Beskidy pod wodzą nowego trenera odblokowały się strzelecko.

Wysokim zwycięstwem koledzy sprawili ślubny prezent Sylwestrowi Jaworskiemu. Fot. Marek Mordan


Piłkarze Beskidów Andrychów urządzili sobie ostre strzelanie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, ale "rozstrzelana" (4-1) została Błyskawica Marcówka, która w tym sezonie celuje w czołowe lokaty wadowickiej "okręgówki".
W ostatnim czasie w Andrychowie doszło do zmiany szkoleniowca. Beskidy potrzebowały dwóch spotkań, żeby odmienić swoje oblicze. - Przede wszystkim trzeba podkreślić dobre przygotowanie fizyczne zespołu do rozgrywek - mówi nowy trener Beskidów Tadeusz Świderski. - Tego dokonał mój poprzednik Henryk Majka. Jeśli piłkarze nie mieliby dobrze naładowanych "akumulatorów", nic nowego nie byłbym w stanie z nich wykrzesać - dodaje szkoleniowiec.

Jego recepta na sukces jest prosta. - Zawodnicy muszą konsekwentnie realizować założenia taktyczne, a ja skutecznie od nich to egzekwuję. Dokonałem kosmetycznych zmian w ustawieniu. Podstawą jest jednak destrukcja. Trzeba szybko zmusić rywala do błędu, żeby odebrać mu piłkę, potem jak najdłużej przy niej się utrzymać, wygrać pojedynek jeden na jeden, dokładnie podać i jest gol. Prawda, jakie to proste. Wiedziałem, że przyjdzie taki moment, kiedy zespół wreszcie się przełamie. Tydzień wcześniej bardzo dobrze prezentowaliśmy się w Libiążu i mogliśmy tam mówić o dużym pechu, że przegraliśmy 0-2. Teraz coś takiego nie powinno mieć już miejsca - twierdzi Tadeusz Świderski.

Warto dodać, że w dniu meczu stan cywilny zmieniał piłkarz Beskidów Sylwester Jaworski i wygrana była doskonałym prezentem przed przyjęciem weselnym, na które zostało zaproszonych kilku kolegów z drużyny.

Niepocieszoną minę po meczu miał natomiast trener Marcówki Janusz Suwada. - Moi chłopcy chyba dołączyli się do życzeń dla andrychowskiego piłkarza, bo zagrali dzisiaj koszmarnie słabo - mówi.

Piłkarze Marcówki w pierwszej części wypracowali tylko jedną sytuację bramkową. - Już dawno nie traciliśmy bramek po tak prostych i zarazem szkolnych błędach. Być może moi piłkarze byli zaskoczeni agresywnością przeciwników. Zdaję sobie sprawę, że nie da się przejść przez sezon bez porażki. Po przegranej na własnym boisku z Przebojem Wolbrom nic nie mogłem zarzucić zawodnikom. Po wizycie w Andrychowie mam całą listę zastrzeżeń - podkreśla Janusz Suwada. - Dobre zmiany dali młodzi zawodnicy, ale przegrywając 0-3, nie da się wiele zdziałać. Na swoim normalnym poziomie zagraliśmy jedynie przez ostatnie 20 minut i udokumentowaliśmy to golem. Szkoda, że nie było tak przynajmniej przez dwie trzecie meczu - kończy trener Suwada.

(zab)

Dziennik Polski

Autor: LZ

Tagi: sport piłka nożna