Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ruszą w Wielką Sobotę

Treść

Z wadowickiego podokręgu: o przyspieszeniu piłkarskiej wiosny w V lidze oraz o planach w rozgrywkach Pucharu Polski

Wiele było zamieszania wokół daty inauguracji rozgrywek rundy wiosennej w wadowickiej "okręgówce". Jeszcze tydzień temu 2 kwietnia był terminem ostatecznym, nie podlegającym dyskusji. Jednak okręgowa centrala w Wadowicach zgodziła się z sugestią klubów, by przyspieszyć rozpoczęcie wiosny o tydzień, czyli na 26 marca, a to przypada w Wielką Sobotę.

Kiedy pierwszy raz podano do publicznej wiadomości, iż liga ruszy dopiero w kwietniu, szkoleniowcy zaczęli coś przebąkiwać, iż jest to zdecydowanie za późno. Nikt jednak nie zamierzał zająć oficjalnego stanowiska w tej sprawie. Po drugiej publikacji działacze przeszli do czynów. Głośno o przyspieszenie rozgrywek upominali się: Piotr Stach z Beskidów Andrychów oraz Krzysztof Duch z Przeboju Wolbrom. Głównym argumentem szkoleniowców była zbyt długa przerwa zimowa oraz granie liczby sparingów zbliżonych do ligi, co miałoby znudzić zawodników. - Dziwi mnie tylko, że kluby od razu stanowczo nie zaprotestowały - mówi Zygmunt Sankowski, wiceprzewodniczący w wadowickim OZPN. - Przecież pierwszy komunikat o planowanym rozpoczęciu wiosny na 2 kwietnia posłaliśmy do klubów na początku grudnia, zaznaczając, iż jest to termin do negocjacji. Skoro nie było żadnego odzewu, uznaliśmy, że sprawa jest zamknięta. Nawet po pierwszych publikacjach w prasie o kwietniowym rozpoczęciu ligi, nie docierały do nas z klubów żadne protesty - dodaje działacz.

Wadowicki podokręg "z urzędu" mógł narzucić rozpoczęcie rozgrywek w marcu. - Skoro kluby poddały się woli narzuconej przez OZPN nie chcieliśmy nikogo uszczęśliwiać na siłę. Przecież trenerzy mogli sobie zaplanować sparingi do końca marca i gdybyśmy im coś narzucili, dopiero podniósłby się krzyk, że swoimi bezmyślnymi decyzjami burzymy im plan przygotowań do rozgrywek - rozważa Zygmunt Sankowski.

Być może na zmianę decyzji działaczy w OZPN wpłynęła niedawna wiosenna aura. Wszystko wskazuje na to, iż w tym roku nie będzie srogiej zimy. - To z pewnością był jeden z powodów - uważa Sankowski. - Gdyby kwietniowa inauguracja została utrzymana w mocy, z kim piątoligowe kluby miałyby grać sparingi w ostatni weekend marca. Przecież w tym czasie grają już IV i V ligi w Krakowie i na Śląsku. Pozostałoby im więc się kopać po niższych klasach, a wtedy łatwo o kontuzje. Nie ukrywam, że dla nas szybsze rozpoczęcie ligi także ma swoje zalety. Gdybyśmy wystartowali 2 kwietnia, to finisz byłby 25 czerwca. Weryfikacje rozgrywek gotowe byłyby dopiero w połowie lipca. Gdyby wtedy coś wypłynęło, trzeba byłoby przekopywać tabele czy planować ewentualne baraże, a o tej porze trzeba rozpisywać terminarze na jesień. Rozsyłamy kalendarze gier do klubów, z datą rozpoczęcia rozgrywek ustaloną na 26 marca. Zdajemy sobie sprawę, że jest to Wielka Sobota, ale wtedy pewnie wszyscy będą grać rano - zastanawia się Zygmunt Sankowski.

Wadowiccy działacze chcą termin sparingu Skawy Wadowice z Błyskawicą Marcówka (12 marca) wykorzystać do rozegrania finału Pucharu Polski na szczeblu wadowickiego podokręgu. - Obie strony wstępnie przystały na naszą propozycję. Jednak spotkanie w Suchej Beskidzkiej, bo tam planujemy je rozegrać, na boisku neutralnym, dojdzie do skutku tylko przy sprzyjających warunkach atmosferycznych. W przeciwnym razie skończy się sparingiem tych zespołów, jak to zakłada pierwotna wersja - kończy Zygmunt Sankowski.

Do 15 maja wadowicki podokręg musi wyłonić zwycięzcę Pucharu Polski w zachodniej Małopolsce. W Oświęcimskiem wygrał MKP Unia Oświęcim (lider klasy B). W Olkuskiem w finale na szczeblu podokręgu spotkają się Spójnia Osiek Zimnodół (klasa A) z Bolesławiem Bukowno (IV liga). Najbardziej "zapuszczeni" w pucharach są w Chrzanowskiem, gdzie nie rozegrano jeszcze półfinałów.

(zab)

Autor: Dziennik Polski