Są talenty!
Treść
Już po raz piąty w powiecie wadowickim wybrano najbardziej uzdolnioną młodzież. W festiwalu artystycznym "Talenty 2005". uczestniczyło 165 artystów, którzy o statuetkę Talentu, rywalizowali w ośmiu kategoriach artystycznych. W finale nagrodę główną przyznano 22 osobom. Koncert galowy poprowadziła aktorka, wadowiczanka, Marta Bizoń, którą również obdarowano Talentem - honorowym.
Celem festiwalu jest promowanie utalentowanych dzieci i młodzieży. Zorganizowano go w formie konkursu.
- Pan od muzyki powiedział, że mam talent, a tata zgodził się żebym wystąpiła. Zdecydowałam się zaśpiewać - "Małe tęsknoty" - pani Prońko. Tremę miałam, ale niedużą, bo już wcześniej występowałam w innych konkursach, np., "Kolęd i pastorałek" - mówi szóstoklasistka Lena Czechowicz z Wadowic.
Nominacje do nagrody głównej wręczono 60 osobom, a "Talent" otrzymały 22 spośród nich. W WCK adeptów sztuk, nagrodzono w kategoriach: teatru, wokalistyki, muzyki, plastyki, tańca, literatury i fotografii Jury nie promowało nikogo w kategorii inne. - W tym roku zmieniliśmy formułę festiwalu. Chcieliśmy uhonorować wszystkich nominowanych, dlatego moment ogłoszenia werdyktu w kategoriach scenicznych poprzedzony był krótkimi klipami, zaś pozostałe grupy wystawiały swoje prace w WCK - mówi Piotr Wyrobiec, dyrektor WCK.
Inaczej wygląda również główne trofeum - medalion Talent. Nie jest on już drewniany a ceramiczny. Nie zmienił się tylko projektant, absolwent ASP w Krakowie Zbigniew Gierczak.
Oceniali znani jurorzy m. in.: Marta Bizoń z Teatru Ludowego w Krakowie oraz Bartosz Nowakowski z Ośrodka Praktyk Teatralnych Gardzienice, a także wokalistka Lidia Jazgar, choreograf Barbara de Lehenstein - Brońka i Maciej Beiersdorf, dyrektor Muzeum Historii Fotografii w Krakowie.
- Występują tutaj coraz młodsi artyści, a poziom imprezy jest lepszy. Sama kiedyś tak zaczynałam, od podobnych przeglądów. Dlatego pokonanym mówię, że nagrody, mimo, że ważne o niczym nie świadczą, niczego nie przesądzają, bo całe życie artysta podlega nieustannym ocenom - mówi Marta Bizoń, aktorka.
(RASZ)
Autor: Dziennik Polski