Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Samowolne wyburzanie

Treść

Samowolne wyburzanie


Z centrum miasta, przy Alei Matki Boskiej Fatimskiej znikł zabytkowy budynek. Fot. Marcin Płaszczyca


Za 500 zł, bo tyle wynosi mandat karny, można w Wadowicach, w centrum miasta samowolnie wyburzyć zabytkowy budynek, wyciąć ok. 20 starych drzew i przystąpić do dużej inwestycji, licząc przy tym na pobłażliwość urzędników Starostwa Powiatowego i Urzędu Miejskiego. Dlaczego? - Ponieważ takie są przepisy - tłumaczą samowolne wyburzanie urzędnicy.
Pewien restaurator kupił działkę przy alei Matki Boskiej Fatimskiej w Wadowicach, na której stał zabytkowy, XIX-wieczny dom. Wadowicki restaurator ma inny pomysł na zagospodarowanie terenu, którego stał się właścicielem. Na działce przy MBF chce postawić budynek o powierzchni 3 tys. metrów kwadratowych z restauracją dla 300 osób, hotelem i kawiarnią dla 60 osób. Aby jednak postawić w centrum miasta tak duży obiekt, zmuszony był wyburzyć zabytkowy dom z XIX wieku.

- Siedziałem sobie w fotelu i czytałem gazetę, gdy nagle usłyszałem, że w ściany mojego domu walą buldożery. Na sąsiedniej działce przez kilka dni trwało wyburzanie zabytkowego domu. Wydawało mi się, że na takie prace trzeba mieć jakieś pozwolenie od nadzoru budowlanego, czy konserwatora zabytków, ale jak się później okazało, budynek znikł z powierzchni ziemi bez żadnej wiedzy urzędników - mówi jeden z sąsiadów, którego do dziś przeraża - jak twierdzi - samowola inwestycyjna właściciela. Mieszkańcy ulicy, wspominając zabytkowy budynek, twierdzą, że był w całkiem dobrym stanie - To była taka okazała willa z XIX wieku. Na pewno dodawała uroku tej pstrokatej ulicy - komentują sąsiedzi. Oprócz budynku, według relacji sąsiada, pod topór poszło ok. 20 starych drzew - Niektóre miały po sto lat. Na taką wycinkę chyba też trzeba było mieć pozwolenie z Wydziału Ochrony Środowiska w Urzędzie Miasta - dziwi się sąsiad.

Z informacji uzyskanych przez reportera "Dziennika" w Powiatowym Inspektoracie Nadzoru Budowlanego, Starostwie Powiatowym i w Urzędzie Miejskim oraz od Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków wynika, że rzeczywiście, inwestor, burząc budynek, nie posiadał na to żadnego pozwolenia. Urzędników o rozbiórce ponadstuletniego domu poinformowali zaniepokojeni rozmiarem prac sąsiedzi.

Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Wadowicach, przeprowadzając kontrolę na Alei Matki Boskiej Fatimskiej, potwierdził, że rozbiórka jest dokonywana niezgodnie z prawem budowlanym. Za zburzenie budynku inwestor otrzymał od inspektoratu mandat karny w wysokości... 500 zł. - Większego mandatu zgodnie z przepisami o prawie budowlanym nie możemy nałożyć - wyjaśniał Andrzej Mielecki, Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Czy można było zrobić coś więcej? Zdaniem inspektora, budynek nie był zabytkowy, bo nie był wpisany na listę zabytków.

Wojewódzki Konserwator Zabytków w Krakowie sprawą wadowickiego budynku na razie się nie interesuje, bo nikt go o niej nie poinformował, z kolei Urzędu Miasta w Wadowicach nie interesuje również zniknięcie z pasa zieleni miejskiej dwudziestu drzew. Natomiast burmistrz miasta Ewa Filipiak wydała już decyzję o warunkach zabudowy i zagospodarowaniu nieruchomości, która otwiera inwestorowi możliwość wybudowania na oczyszczonym gruncie dużej restauracji z hotelem. Przy okazji urzędnicy zapomnieli poinformować inwestora, że restauracja, zgodnie z planem miejscowym, może mieć duże kłopoty z uzyskaniem koncesji na sprzedaż i podawanie alkoholu. Zgodnie bowiem z uchwałą Rady Miejskiej usytuowanie takich obiektów nie może znajdować się w sąsiedztwie szkoły i placówek oświaty. Tymczasem restauracja ma przylegać jedną ścianą do szkoły języków obcych wpisanej do powiatowego rejestru placówek oświatowych. - Zgodnie z planem zagospodarowania przestrzennego taki obiekt może zostać wybudowany w tamtej okolicy i jest zgodny z warunkami zabudowy. Przecież w restauracji niekoniecznie musi być podawany alkohol, a poza tym przyznanie koncesji na alkohol jest już osobną decyzją - tłumaczy Stanisław Kotarba, rzecznik wadowickiego samorządu.

Marcin PŁaszczyca

Dziennik Polski

Autor: PG