Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Skawa bez prezesa

Treść

Kto ma prowadzić rozmowy w sprawie wzmocnień drużyny piłkarskiej, skoro w zarządzie wadowickiego klubu są rotacje

Wiele w przerwie zimowej dzieje się w wadowickiej Skawie. Piłkarze, zajmujący ostatnie miejsce w IV lidze małopolskiej już w połowie grudnia wznowili treningi, chcąc nadrobić stracony okres roztrenowania. Nikogo nie powinno dziwić, że trener Andrzej Bańdura nie ma z kim rozmawiać o obiecanych wzmocnieniach zespołu. Z funkcji prezesa Skawy zrezygnował Jacek Zarzycki.

Jacek Zarzycki podjął decyzję o opuszczeniu statku z napisem "Skawa" na początku grudnia, ale pisemna rezygnacja jest datowana na 31 grudnia. - Chciałem zamknąć rok finansowy, by nie zostawiać swojemu następcy rozgrzebanych papierów - mówi ustępujący prezes klubu. - Skawa to nie tylko przecież piłka nożna. Spędziłem kilka długich wieczorów razem z komisją rewizyjną, by wszystko doprowadzić do końca - dodaje sternik.

Jacek Zarzycki nie chce, by jego odejście ze Skawy było traktowane, jako ucieczka z tonącego okrętu. - Jestem dyrektorem jednej z wadowickich szkół i to pochłania mi coraz więcej czasu. Poza tym, praca zawodowa jest moim głównym źródłem utrzymania - argumentuje sternik Skawy. - Jestem sportowcem, bo przecież pod moją wodzą piłkarze awansowali do IV ligi, ale okazuje się, że w obecnych czasach prezesem musi być menedżer, mający szerokie kontakty. Tylko dzięki nim można zdobywać dodatkowe fundusze na działalność klubową - zauważa Jacek Zarzycki.

Rotacja w zarządzie Skawy sprawia, że szkoleniowiec może się nie doczekać, że ktoś z działaczy zacznie w końcu rozmawiać z zawodnikami, których nazwiska im przedłożył, jako kandydatów do gry w Skawie. W styczniu może być już za późno na dokonywanie korekt w składzie. Najlepszy towar zostanie już przebrany. - Nie mogłem rozmawiać z zawodnikami i składać im obietnic, z których klub nie byłby się w stanie potem wywiązać. Nigdy tego nie robiłem - podkreśla Jacek Zarzycki. - Środki klubowe nie pozwalają na spektakularne transfery. Na ewentualne zakupy musieliby wyłożyć pieniądze prywatni sponsorzy - dodaje Jacek Zarzycki.

Prezes po Nowym Roku zamierza odpocząć od futbolu. Jego zdaniem, tylu obelg od niezadowolonych kibiców pod swoim adresem nie usłyszał nawet wtedy, kiedy był szkoleniowcem Skawy. Pamięć o nich na pewno nie będzie zachęcała go do odwiedzania stadionu, by kibicować piłkarzom.

Zarząd szybko będzie musiał wybrać nowego sternika klubu, który obrałby strategię dla piłkarzy, mających walczyć o utrzymanie w IV lidze. Takie były przecież postanowienia tego gremium na początku miesiąca. Chyba nic się w tej kwestii nie zmieniło.

Swoją drogą dziwne zwyczaje panują w Skawie. Przecież w zarządzie zasiadają ludzie z lokalnego świata biznesu. Czy tak trudno było powiedzieć prezesowi, na jakie dodatkowe fundusze mógł ewentualnie liczyć w negocjacjach z piłkarzami? Chyba, że tak naprawdę nikomu na nich nie zależy i opowieści o sprowadzeniu nowych zawodników do Skawy można włożyć jedynie między bajki.

(zab)

Autor: Dziennik Polski