Spacerek niedźwiedzia
Treść
Matkę z małym widziano w okolicach Przełęczy Kocierskiej
Dwa niedźwiedzie - matkę z małym - widziano ostatnio w odległości zaledwie kilkudziesięciu metrów od chętnie uczęszczanego przez turystów szlaku w rejonie Przełęczy Kocierskiej k. Andrychowa. Leśnicy uspokajają. - To nic nadzwyczajnego - mówi nadleśniczy Jerzy Potocki.
Niedźwiedzicę z małym wiedział jeden z turystów, a myśliwi dysponują nawet zdjęciami, które obrazują ślady, jakie pozostawiły po sobie misie podczas swojej wizyty w rejonie Przełęczy.
- W tym rejonie Beskidów, chociaż może to się wydać dziwne, bo szlaki są bardzo uczęszczane przez turystów, wizyta niedźwiedzia to nic nadzwyczajnego. Rejon Przełęczy Kocierskiej stanowi bowiem naturalny obszar wędrówek niedźwiedzi. Poprzednio widziano go tutaj na wiosnę - uspokaja Jerzy Potocki, nadleśniczy Nadleśnictwa Andrychów, ale dodaje, że czasami zdarza się, że niedźwiedzie czynią szkody np. w pasiekach. - W latach 70. był nawet przypadek odstrzelenia niedźwiedzia.
Rejon Przełęczy Kocierskiej, za sprawą tamtejszego ośrodka wypoczynkowego, jest uczęszczany przez wielu zmotoryzowanych i pieszych turystów. Jest duże prawdopodobieństwo, że niedźwiedź zdążył już przejść w inne partie Beskidów. Na wszelki wypadek leśnicy radzą jednak, aby z napotkanym na swojej drodze misiem "nie zadzierać" - nie robić mu zdjęć, nie dokarmiać, nie hałasować i najlepiej spokojnie się oddalić. W przeciwnym razie możemy spotkać się z reakcją brunatnego misia, który - mimo swojej niezgrabnej postury - w biegu potrafi rozwinąć prędkość nawet ponad 40 km/godz.
(GM)
Autor: Dziennik Polski