Spóźniony sędzia
Treść
Skawa Wadowice - Cracovia 1-2 (1-0)
1-0 Gałuszka 45 (karny), 1-1 Kurowski 52, 1-2 Filek 85. Sędziował Piotr Wajdzik z Wadowic. Żółte kartki: Jurczyk - J. Szlęzak, A. Szlęzak, Bogucki. Widzów: ok. 50.
Skawa: K. Żak - Putek, Ogórek, Bzduła - Maciejczyk, Gałuszka, Wysogląd, Żywczak, M. Żak (86 Kieloch) - Pająk, Jurczyk.
Cracovia: Gwiżdż - Guzik (72 Wyroba), D. Stępiński, J. Szlęzak (58 Babiuch), Uszalewski (80 Dobroch) - Suślik (55 Sacha), A. Szlęzak, M. Stępiński (82 Bogucki), Gudz - Filek, Kurowski.
To spotkanie rodziło się w bólach. W związku z meczem "jedynki" w IV lidze, juniorzy musieli rozpocząć o godz. 10. Niestety, wtedy nad stadionem wisiała gęsta mgła. Jednak poślizg był krótki, bo zaledwie pięciominutowy.
Na wyznaczoną godzinę zjawiło się tylko dwóch arbitrów, więc z chorągiewką musiał biegać trener miejscowych, Marian Pamuła, którego po kwadransie zastąpił inny "cywil" z "papierami sędziowskimi". Na drugą połowę dotarł już wyznaczony sędzia, który myślał, iż mecz zaplanowano, tak, jak zazwyczaj, czyli o godzinę później.
Na początek jeszcze słów kilka o zachowaniu jednego z miejscowych panów, byłego kierownika drużyny seniorów Skawy. Utworzył wokół siebie "kmicicową kompaniję". Ten człowiek - o zgrozo - jest dla niej autorytetem. Kto nie jest z nim, zostaje zmieszany z błotem. Nie dość, że ubliża dzieciom rywalizującym na boisku (tak było tydzień wcześniej z Unią Oświęcim), to przeciwko Cracovii zachęcał juniorów młodszych do nucenia obraźliwych przyśpiewek na gości. Kiedy Marian Pamuła, na wniosek sędziego, poszedł w przerwie upomnieć miejscową młodzież, na jego kark, od "dostojnego pana", spadł stek wyzwisk. Mają ubliżać rywalom, z którymi wkrótce mieli się spotkać się na boisku, bo on tak chce. Żeby było jeszcze ciekawiej, zachęcał młodzież, by w akcji odwetowej na złość trenerowi nie wyszła na mecz. Temu panu już dziękujemy...
W 10 min Suślik na prawej stronie uruchomił Filka, ten przymierzył po długim rogu, ale Ogórek wybił piłkę z linii bramkowej. W odpowiedzi po akcji Wysogląda z Pająkiem, Jurczyk wyszedł na samotne spotkanie z Gwiżdżem, ale spalił. Lepszą pozycję w 18 min miał M. Żak, który jednak zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału, dając się zepchnąć na prawą stronę.
W 41 min Suślik dogrywał Kurowskiemu, ale po raz kolejny sytuację wyjaśnił Ogórek. Kiedy wszyscy byli już myślami w szatni, na szarżę lewą stroną zdecydował się Jurczyk. Wchodzący wślizgiem J. Szlęzak zagrał ręką i sędzia wskazał "na wapno". Gałuszka posłał półgórną piłkę obok prawego słupka.
Goście po przerwie wzięli się do solidnej pracy. W 52 min z prawej strony zagrywał Suślik, a zamykający akcję Kurowski miał dużo miejsca i czasu, by oddać plasowany strzał. Wcześniej piłki nie zatrzymało trzech wadowiczan.
Niespełna dwie minuty potem Pająk przegrał pojedynek sam na sam. W 85 min po dograniu Babiucha z prawej strony, czający się przy bliższym słupku Filek, zapewnił przyjezdnym zwycięstwo.
JERZY ZABORSKI
MOSiR Unia Oświęcim - Glinik Karpatia Gorlice 0-1 (0-1)
0-1 Wisłocki 43. Sędziował Maciej Pytlowski z Zatora. Czerwona kartka: Snadny (druga żółta - 76 minuta). Żółte kartki: Snadny, Zieliński - Wisłocki. Widzów: ok. 80.
MOSiR: Liszka - Skóra (81 Krzemień), Byrski, Mączka, Kubicki - Parysz, Snadny, Czerwik (58 Zieliński) - Mazur, Dudzic (46 Bąk).
Glinik: Mituś - Jabłczyk, A. Olech, Martuszewski, Trzyna - Mroczka, Wisłocki, Kurek, Bogusz - Królewski, Nagoda (81 Przybyłowicz).
Maciej Pytlowski zbyt często prowadzi spotkania "emki" w Oświęcimiu i jest nimi chyba najwyraźniej zmęczony. Nie wiadomo, czym kierował się arbiter, nie przyznając miejscowym karnego w pierwszej połowie natomiast po zmianie stron usunął z boiska ich kapitana, kiedy ten zapytał go o uzasadnienie swojej kontrowersyjnej decyzji. Kapitan ma przecież prawo rozmawiać z sędzią. Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że arbiter w rozgrywkach juniorskich musi też edukować młodzież, ale w tym przypadku nie było podstaw do napiętnowania chamstwa. Chyba że ktoś chce pokazać, iż jest na boisku najważniejszy.
Rozpoczęło się od strzału Bogusza z 20 m, po którym dobrą interwencją wykazał się Liszka. Potem indywidualną akcją popisał się Nagoda; odważnie wszedł z boku w pole karne, ale trafił w boczną siatkę. Początek spotkania zdecydowanie należał do gości. Wśród miejscowych akcję zaczepną próbował zawiązać Snadny. Uruchomił on Wojasa, lecz tego uprzedził Mituś (11 min).
W 13 min na linii "szesnastki" znalazł się Mazur, który zamiast uderzać nogą, lekko głową trącił piłkę. Dokładności brakowało także przyjezdnym. W 18 min będący sam przed Liszką - Królewski, zbyt daleko wypuścił sobie futbolówkę i szansa na gola przepadła. Najlepszą okazję do objęcia prowadzenia gospodarze mieli w 32 min; po zagraniu Byrskiego z lewej strony, nikomu z partnerów nie udało się zamknąć akcji. W 43 min kapitalnym uderzeniem z 30 metrów popisał się Wisłocki. Liszka był bezradny wobec precyzyjnej, półgórnej piłki, która wylądowała w siatce tuż przy prawym słupku.
W 65 min Wisłocki po dograniu Nagody minimalnie przestrzelił. Potem Mączka ciął na 18 metrze Królewskiego, ale z rzutu wolnego nic dobrego dla przyjezdnych nie wyniknęło (75 min). Z kolei Bogusz trafił w spojenie (78 min). Jeszcze Jabłczyk popisał się dryblingiem, który zakończył się na Liszce (82 min).
W drugiej połowie wśród miejscowych godny odnotowania był tylko strzał Wojasa, lecz piłka po nim przeszła obok słupka. (ZAB)
Autor: Dziennik Polski