Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Strachy i klątwa

Treść

Radni wadowickiego samorządu powiatowego są przestraszeni. Czego się boją? Spalarni kości poubojowych w Alwerni. Zapowiadają walkę o zdrowe powietrze dla mieszkańców powiatu. Czy stać ich na coś więcej niż protest?

W powiatowej radzie w Wadowicach często dochodzi do różnicy zdań. Ale ostanio wadowickich radnych zjednoczyła jedna idea - wstrzymanie budowy spalarni kości w Alwerni. Skąd ta - granicząca z histerią - jedność?

W sąsiednim powiecie chrzanowskim, na terenie Zakładów Chemicznych "Alwernia" S. A., spółka PPHU Duda Bis z Sosnowca zamierza wybudować spalarnię. Inwestor wystąpił do burmistrza Alwernii o ustalenie warunków zabudowy dla projektowanej inwestycji. Co ciekawe, według przesłanej do Urzędu Gminy w Alwernii informacji, chodzi dosłownie o: "instalację do wytwarzania związków fosforu na bazie przetworów kostnych i kwasów mineralnych". O spalarni inwestor w piśmie do burmistrza nie wspomniał nawet słowem.

Burmistrz Alwerni przesłał do sąsiednich samorzadów informację o planowanej inwestycji. Sprawą zajmuje się również Wojewódzki Ispektorat Ochrony Środowiska. To właśnie tą drogą informacja o zamierzeniach Dudy Bis trafiła do Wadowic - i od razu wywołała burzę. Najpierw na komisji zdrowia Rady Powiatu radni przygotowali projekt uchwały, w której protestują przeciwko inwestycji w Alwerni. Później sprawa trafiła na sesję Rady. W poniedziałek 20 radnych zgodnie przegłosowało uchwałę - protest do wojewody małopolskiego Jerzego Adamika. Radni zwracają się w nim do wojewody, by wszelkim sposobem wstrzymał budowę "istalacji wytwarzania związków fosforowych". Zdaniem wadowickich rajców, określenie to jest tylko sprytnie zakamuflowanym eufemizmem i tak naprawdę chodzi tutaj o budowę spalarni poubojowych odpadów zwierzęcych.

"Spalarnia ma spalać na dobę odpady w ilości 70 ton. Szczególnie niebezpieczna podczas procesu prażenia kości oraz innych tkanek zwierzęcych jest emisja dioksyn do atmosfery - najbardziej trujących związków, jakie otrzymał w wyniku syntezy człowiek" - alarmują w uzasadnieniu uchwały radni. Wiadomo, że obecność dioksyn w atmosferze powoduje między innymi wzrost zagrożenia chorobami nowotworowymi.

Wadowickich radnych nie przekonuje fakt, że ewentulana spalarnia oddalona będzie od powiatu wadowickiego o 30 km w linii prostej. Według nich, niebezpieczne i śmiertelne dioksyny przedostaną się na teren powiatu. Radnych nie przekonują też deklaracje inwestora w sprawie zabezpieczeń przed emisją związków chemicznych.

Stanowisko władz powiatu trafi do wojewody małopolskiego Jerzego Adamika, który - poprzez interwencję w nadzorowanym przez siebie Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska - może doprowadzić do wstrzymania inwestycji.

Protest i cała wrzawa wokół alwernijskiej inwestycji przypomina jako żywo historię sprzed roku, kiedy to wadowicki radny miejski SLD zaproponował, by w mieście powstała spalarnia śmieci komunalnych. Dla Wadowic miał to być złoty interes, ponieważ spalarnia miała przyjmować śmieci z całej Małopolski. Wówczas larum podniósł rządzący miastem komitet "Wspólny Dom" z burmistrzem Ewą Filipiak na czele. Sama burmistrz deklarowała, żę dopóki będzie pełnić swoją funkcję, spalarni w Wadowicach nie będzie. Tym razem w jej ślady poszła Rada Powiatowa i zarząd starosty Józefa Kozioła, rozszerzając antyspalarniową klątwę na sąsiedni powiat.

MARCIN PŁASZCZYCA

Autor: Dziennik Polski