Świadkowie, którzy widzieli
Treść
Policja wyjaśnia sprawę pobicia mieszkańca Andrychowa przez komendanta tutejszej Straży Miejskiej. Nieoficjalnie wiadomo, że obie strony w tej sprawie mają świadków, którzy potwierdzają pewne fakty, które miały miejsce 19 marca.
Przypomnijmy, że Kazimierz Lachendro z Andrychowa zgłosił policji, że w piątek 19 marca po południu został, wspólnie z kolegą, zabrany przez patrol Straży Miejskiej. Powody podjęcia interwencji nie są znane. Zdaniem Lachendro, jeden ze strażników, jak się później okazało - komendant Straży Miejskiej bił pałką jego i jego kolegę. Zdaniem poszkodowanego, interwencja nie była uzasadniona i mogła go narazić na utratę zdrowia, gdyż leczy się na nowotwór twarzy. - Kilka godzin wcześniej wróciłem z naświetlań w szpitalu onkologicznym w Bielsku. Zostałem potraktowany jak bandyta i przestępca. Zatrzymano mnie przypadkowo, bo akurat wtedy rozmawiałem ze kolegą, który jest teraz bezdomny. Kiedyś z nim wspólnie pracowałem - mówi andrychowianin.
Nieoficjalnie wiadomo, że w śledztwie pojawili się świadkowie, którzy widzieli przebieg interwencji i są w stanie potwierdzić te fakty.
Świadków ma także komendant Straży Miejskiej, który przebywa na urlopie. - Moja wersja jest inna. Jak było, dowiemy się dopiero po przeprowadzeniu dochodzenia - powiedział nam wczoraj komendant.
Kilka dni po tym, jak śledztwo podjęła policja, komendant udał się na urlop. Zarówno on, jak i drugi funkcjonariusz, nie zostali zawieszeni w czynnościach służbowych.
Policja, która śledztwo prowadzi pod nadzorem prokuratury w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza Straży Miejskiej, odmawia udzielenia informacji na temat przebiegu śledztwa.
Więcej szczegółów, relacje obu stron w tej sprawie, zamieścimy w jutrzejszym "Dzienniku".
(GM)
Autor: Dziennik Polski