Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Szczęście Artura

Treść

Piłkarz Kalwarianki Artur Gwiżdż ma szczęście do zdobywania ważnych goli dla swojej drużyny w rundzie wiosennej. Jego trener Piotr Stach podkreśla, że to nie tylko kwestia szczęścia, ale przede wszystkim talentu wychowanka kalwaryjskiego klubu, który na wiosnę dopiero zadebiutował w zespole seniorów.

To dzięki bramkom 18-letniego piłkarza Kalwarianka jest bogatsza przynajmniej o 5 punktów. Najpierw zapewnił jej wygraną w meczu z Żarkiem Barwałd, zdobywając zwycięskiego gola już w doliczonym czasie gry. Potem wpisał się na listę strzelców w wyjazdowym spotkaniu ze Stanisłąwianką wyrównując stan meczu na 2-2 i wreszcie w trzecim meczu z rzędu z Malcem, także po jego główce Kalwarianka mogła sobie dopisać następny komplet punktów w tej rundzie.

Gwiżdż imponuje wzrostem, ma 190 cm, jest przy tym skoczny, a co ważniejsze dla piłkarza, sprawny.

- Na to właśnie zwróciłem uwagę, gdy w lipcu ub. r. objąłem zespół juniorów Kalwarianki. Artur wyróżniał się także zmysłem do gry, a przy tym spokojem, co jest istotne szczególnie w formacji defensywnej. Dlatego, gdy w zimie objąłem seniorów Kalwarianki nie miałem wątpliwości, że trzeba mu dać jak najszybciej szansę gry w dorosłym futbolu. Stąd znalazł się w grupie 6 zawodników, którzy przeszli do zespołu występującego w wadowickiej "okręgówce". Nie pomyliłem się, Artur bez problemów wprowadził się do pierwszej drużyny, a dobitnym przykładem są trzy gole z rzędu, które przesądziły o wynikach spotkań na naszą korzyść. W sumie ma ich 5 na koncie, a myślę, że w tym sezonie nie powiedział ostatniego słowa - podkreśla zadowolony trener Kalwarianki.

Sam piłkarz nie ukrywa, że w inauguracyjnym meczu w pierwszej drużynie miał tremę. Na dodatek rywalem kalwaryjskiego zespołu był Fablok Chrzanów, aktualny lider V ligi wadowickiej. - To była trudna próba, ale może dobrze, że zacząłem właśnie w takim spotkaniu. Z każdym meczem czułem się pewniej, ale do tej pory, gdy wychodzę na boisko odczuwam jeszcze pewną tremę. Dlatego zawsze staram się maksymalnie skoncentrować - mówi młody piłkarz, który na co dzień uczy się w II LO im. Sobieskiego w Krakowie.

Jest uczniem II klasy matematyczno-fizycznej, ale - jak przyznaje - właśnie te dwa kierunkowe przedmioty sprawiają mu w tej chwili sporo problemów. Ma nadzieję, że na finiszu roku szkolnego nadrobi zaległości i - podobnie jak na boisku - postawi kropkę nad "i".

Trener Stach idzie mu w każdym razie na rękę i Artur poza meczami uczestniczy jedynie w piątkowych zajęciach. - Z drużyną przepracowałem jednak solidnie cały okres przygotowawczy i dzięki temu nie mam problemów ze znalezieniem wspólnego języka. Świadczą o tym bramki, które padły w bardzo podobnych okolicznościach. Jest to także efekt zajęć taktycznych, które systematycznie prowadzi z nami trener Stach - twierdzi piłkarz, który próbował swoich sił w kosza i siatkę, ale w futbolu czuje się najlepiej.

- Jak każdy chłopiec chciałem przede wszystkim kopać piłkę. Na pierwszy trening zaprowadziła mnie mama, gdy miałem 8 lat. Zaczynałem od drużyny żaków, a potem przez kolejne kategorie znalazłem się wśród seniorów - mówi piłkarz, na którego grę zwróciło uwagę już kilku szkoleniowców.

Niewykluczone, że Gwiżdż nie pogra zbyt długo w Kalwariance. Trener Stach przyznał, że padły już konkretne propozycje... z Warszawy. Jego zdaniem, za wcześnie, aby ujawniać szczegóły. Przed wychowankiem Kalwarianki otwiera się w każdym ogromna szansa. Sam piłkarz też zdaje sobie z tego sprawę.

- Jeśli Artur będzie systematycznie trenował, a w tej chwili na przeszkodzie stoi mu szkoła, to jeszcze szybciej będzie podnosił swoje umiejętności i ma predyspozycje, aby zostać dobrej klasy piłkarzem. Dużo będzie zależało od niego samego, ale tam, gdzie może trafić, będzie mógł bez problemów pogodzić naukę z uprawianiem futbolu - uważa trener Stach.

Wszystko powinno wyjaśnić się w ciągu najbliższych tygodni.

(BK)


Autor: Dziennik Polski