Szczęście razy cztery
Treść
O czworo małych obywateli powiększył się w tym tygodniu Andrychów. Do domu ze szpitala przyjechały maluchy - mają ledwo miesiąc, a już są sławne.
Według lekarzy położników, czworaczki rodzą się raz na 614 tys. porodów. Trojaczki częściej: raz na ponad 7 tys. porodów. Ciąża bliźniacza zdarza się co 85. matce. Młodzi andrychowianie, rodzice czworaczków, Alicja i Adam Drabczykowie, należa zatem do wyjątkowo elitarnego klubu.
- Od miesiąca rodzina i znajomi składają nam gratulacje. Wszyscy życzą wytrwałości i cierpliwości. To na pewno się przyda! - śmieje się Adam.
- Najpierw sądziliśmy, że urodzą się bliźniaki. Dopiero po dokładniejszych badaniach w wadowickim szpitalu okazało się, że ciąża jest czworacza. Trochę się na początku wystraszyliśmy - przyznaje Alicja.
Zdecydowano, że mama będzie przebywać pod opieką lekarzy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie. Właśnie w tym szpitalu 9 grudnia poprzez cięcie cesarskie przyszły na świat oczekiwane maleństwa: Marysia, Martynka, Joasia i Patryk. Wszystkie są zdrowe i wyjątkowo grzeczne. W miniony wtorek, prawie miesiąc od narodzin, wypisane zostały ze szpitala.
- No, będzie problem. Musimy się nauczyć rozpoznawać dzieci. Wszystkie są bardzo do siebie podobne - mówił dziadek czworaczków Aleksander Paczyński. To w jego mieszkaniu na parterze bloku spółdzielczego w Andrychowie mieszka cała rodzina.
Dziadek zaraz dodaje, że imiona czworaczków zostały starannie dobrane. Marysia - na część Matki Boskiej Częstochowskiej. Joasia - po babci, bo taka jest rodzinna tradycja. Martynka miała być alternatywnym imieniem dla starszego dziecka państwa Drabczyków, ale okazało się, że urodził się chłopczyk (dali mu na imię Eryk); imię musiało więc trochę poczekać. Patryka wymyślili rodzice, bo im się podobało.
Cztery łóżeczka zajmują sporo miejsca w ciasnym pokoju dziadkowego mieszkania. W drugim pokoju łóżeczko ma starszy, 2,5-letni obecnie, Eryk.
- Miejsca jest bardzo mało, ale będziemy musieli sobie jakoś poradzić - podkreśla Adam Drabczyk.
- Na pewno sobie poradzą. To bardzo odpowiedzialni młodzi ludzie. Ja też miałem czwórkę dzieci. Co prawda nie za jednym razem, tylko rok po roku, ale wychowaliśmy wszystkie z żoną. I czasy też były ciężkie - pocieszał młodych Aleksander Paczyński.
Na pierwszego wnuka czekał do 54 roku życia. - Czekałem długo, ale teraz, po zaledwie 2 latach, mam już sześcioro!
W 60-metrowym mieszkaniu żyje obecnie 10 osób. Oprócz Alicji, Adama i ich pięciorga pociech, są tutaj rodzice Alicji i jej siostra.
Kilka miesięcy temu, na wieść o tym, że urodzą się czworaczki, Adam wraz z teściem poszli do Urzędu Miejskiego zapytać, czy władze samorządowe mogłyby jakoś pomóc rodzinie obdarzonej poczwórnym szczęściem. Okazało się, że może być z tym problem, bo zgodnie z urzędowymi przelicznikami w 60-metrowym mieszkaniu może bez przeszkód mieszkać 10 osób. Mieszkanie komunalne takiej rodzinie nie przysługuje.
Kiedy jednak dzieci już się urodziły, specjalnie dla nich przed świętami radni zmienili regulamin przyznawania mieszkań komunalnych, wprowadzając dodatkowy paragraf. Zgodnie z nowelizacją lokal komunalny poza kolejnością należy się także rodzicom dzieci urodzonych z ciąży czworaczej i liczniejszej. - Regulamin został specjalnie zmieniony, ale to wyjątkowe wydarzenie także dla Andrychowa. Przecież czworaczki rodzą się raz na ponad pół miliona porodów - tłumaczył Krzysztof Kubień, przewodniczący Rady Miejskiej.
- Szukamy w tej chwili odpowiedniego mieszkania, co wcale nie jest łatwe. Chodzi o to, by miało odpowiednią wielkość, znajdowało się na parterze oraz było zlokalizowane gdzieś w sąsiedztwie obecnego domu, aby pani Alicja mogła liczyć na pomoc dziadków - wyjaśnia Franciszek Penkala, rzecznik andrychowskiego magistratu.
Na razie właściwego nie udało się takiego lokalu znaleźć. Co prawda magistrat ma jedno wolne, ale okazuje się, że jest za małe na potrzeby tak licznej rodziny, a poza tym znajduje się na czwartym piętrze, co przy pięciorgu dzieci stanowi nie lada problemem. Jeśli poszukiwania lokum będą się przeciągać, miasto nie wyklucza zakupienia go na wolnym rynku.
Drabczykowie są bardzo wdzięczni i cieszą się z gestu samorządowców. Obiecali, że cierpliwie poczekają na mieszkanie. Liczą, że wszystko się jakoś ułoży.
W cały swym szczęściu młode małżeństwo jest jednak świadome, że lekko nie będzie. Przede wszystkim pod względem finansowym, bo potrzeby 7-osobowej rodziny są duże. Adam pracuje w andrychowskich zakładach bawełnianych Andropol. Zarabia 800 zł na rękę i to jest w tej chwili jedyny stały dochód Drabczyków. Przed porodem Alicja pracowała na stacji benzynowej, ale teraz oczywiście musi się zaopiekować dzieciakami.
Młodzi rodzice nie ukrywają, że liczą na jakąś pomoc. Na razie spotykają się w życzliwością. 4 łóżeczka i szafki przekazała firma meblarska, ciocia kupiła nosidełka, zakład Adama też przekazał pieniądze. Będzie becikowe. Na początek wystarczy. A potem?
- Wszystko jest bardzo drogie, a każdą rzecz musimy teraz mnożyć razy cztery. Przypuszczam, że w tych pierwszych latach najwięcej nas będą kosztować pieluchy. Raczej nie ma szans, abyśmy kupowali pampersy. Po prostu nie będzie nas na to stać. Będziemy używać tetrowych - mówi Alicja Drabczyk.
Mimo wszystko są optymistami. Widok czwórki bobasów naprawdę wywołuje uśmiech.
Mirosław Gawęda
Autor: Dziennik Polski