Sztuka kompromisów
Treść
ANDRYCHÓW. Czwartoligowi piłkarze pod nowym szyldem, z nowym zarządem i nowymi nadziejami
Ostatni miesiąc - mimo zimowej przerwy - był dla andrychowskich piłkarzy bardzo gorący. Czekano na organizacyjny przełom, który ostatecznie nastąpił. Piłkarze, pod nowym szyldem, z nowym prezesem Fryderykiem Walaszkiem i nowymi nadziejami - przystąpią do rundy wiosennej. - Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia, czyli czas cudów, a z takim zjawiskiem mamy do czynienia w Andrychowie - mówi grający trener Mirosław Kmieć, który wszedł także w skład nowego zarządu.
Mirosław Kmieć był głównym organizatorem przemian w andrychowskim klubie. W trakcie rozgrywek, w swoich wypowiedziach prasowych, kilkakrotnie sygnalizował problem, że "piłkarski okręt" pod nazwą TS Beskidy po prostu tonie i nie wiadomo, czy zdoła "dopłynąć" do celu. - Nie zamierzałem opuszczać lokalnego środowiska, tylko chciałem przede wszystkim je zjednoczyć wokół futbolu, był stał się on wizytówką miasta - rozpoczyna Mirosław Kmieć. - To, czego udało mi się dokonać w Andrychowie, ma dla mnie większe znaczenie niż osiem awansów piłkarskich, w tym wejście z Siarką Tarnobrzeg do ekstraklasy. Jeszcze kilkanaście tygodni temu środowisko piłkarskie nie potrafiło się dogadać z miastem. Teraz, po przyjściu nowych ludzi do zarządu, ze strony miasta padają konkretne oferty pomocy. Przyznaję, że kosztowało mnie to wiele zdrowia, nieprzespanych nocy, czy wręcz zaniedbania rodziny. Jednak opłaciło się. Nowy zarząd, wraz z prezesem, mają wiele pomysłów na andrychowski futbol, a pomoże nam w tym miasto - dodaje szkoleniowiec.
Mirosław Kmieć w wypowiedziach prasowych naraził się burmistrzowi, dając wiarę poprzedniemu prezesowi w kwestiach konsumpcji dotacji miejskiej, co lokalni włodarze z łatwością obalili, pokazując trenerowi klubowe faktury, opiewające na niższe kwoty niż te, jakie padały w ustnych wypowiedziach działaczy piłkarskich. - Osobiście przeprosiłem burmistrza za swoje wypowiedzi podczas wręczania przez niego pucharów naszej młodzieży - podkreśla szkoleniowiec. - Sytuacja miała miejsce w miejscowej parafii, przy kościele, więc burmistrz udzielił mi "rozgrzeszenia", traktując mnie jak ojciec syna. Zamknęliśmy temat i teraz możemy mówić już tylko o współpracy - dodaje.
Cykl andrychowskich przemian był całym pasmem kompromisów. - Ustępujący prezes, Zenon Turowski, oddał ster bez jakiejkolwiek "naparzanki", a i taki wariant brano pod uwagę - zwraca uwagę Mirosław Kmieć. - Rozmawiając z andrychowskimmi przedsiębiorcami, zastanawiałem się, jakie będzie ich nastawienie do piłki. Przekonał ich do sportu nie tylko mój wielki zapał, ale wszystkich ludzi środowiska piłkarskiego. Zawodnicy zrzekli się 70 tys. złotych, które zalegał im poprzedni prezes, godząc się na zapłatę jedynie ostatnich trzech stypendiów. Nie wiem, czy w innym regionie piłkarze zdecydowaliby się na podobny gest. Przyświecał na jednak jeden cel. Budowa nowej, lepszej przyszłości. Wspólnymi siłami dopięliśmy swego. Stawki dla piłkarzy zostaną utrzymane na tym samym poziomie. Lepiej mieć mniejsze kwoty, ale dostawać pieniądze regularnie. Trzeba też zadbać o młodzież i odnowę obiektu - kończy szkoleniowiec.
Wiosnę andrychowianie rozpoczną pod szyldem AKS Beskid, czyli Andrychowskiego Klubu Sportowego. Prezesem jest Fryderyk Walaszek, wiceprezesami Piotr Mazgaj i Adam Wiklik, sekretarzem Mieczysław Studniarz, a członkiem Mirosław Kmieć.
Jerzy Zaborski
Autor: Dziennik Polski