Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Tani urząd z toaletą za 48 tysięcy

Treść

143,13 zł - tyle wydał w zeszłym roku przeciętny mieszkaniec gminy Wadowice na utrzymanie Urzędu Miejskiego. Wynika z tego, że lokalna władza jest tu najtańsza w powiecie i regionie. Mimo to niektórzy twierdzą, że "administracja jest rozbudowana ponad stan". - Wystarczy pójść do urzędu - radzą.

Wadowice wydają na administrację niespełna 7 proc. swojego budżetu. To także rekord "taniości" w powiecie. W rankingu pisma "Wspólnota", ukazującym wydatki na administrację w przeliczeniu na mieszkańca, papieskie miasto zajmuje 35 miejsce w kraju (w kategorii miast powiatowych powyżej 30 tys.).

- Liczby mówią same za siebie. Nasz urząd jest przy tym nie tylko tani, ale i przyjazny dla mieszkańców - zapewnia Stanisław Kotarba, rzecznik Urzędu Miejskiego.

- W Wadowicach ciągle zbyt dużo wydaje się na administrację - uważa z kolei Halina Kulbacka, była radna miejska, a obecnie radna powiatowa. - Mówię to jako zwykły petent, który czasami załatwia jakieś sprawy w magistracie. I co widzę? Wielu pracowników kompletnie nie ma nic do roboty. Podobne odczucie ma więcej mieszkańców.

Jej zdaniem zamiast na utrzymywania zbyt rozbudowanej administracji pieniądze powinny zostać przeznaczone na pomoc społeczną, kulturę, sport czy inwestycje.

Inaczej widzi to Piotr Piwowarczyk z Wadowic: - Powiem z punktu widzenia drobnego przedsiębiorcy, którym byłem przez 5 ostatnich lat. Miałem wówczas styczność z wieloma urzędami i instytucjami, ale tylko w Urzędzie Miejskim potrafili zrozumieć, że jestem człowiekiem, a nie robotem. Z punktu widzenia przedsiębiorcy uważam, że można tam się czuć, jak u siebie, odniosłem wrażenie, że urzędnicy nie są wrogiem dla petenta. Zupełnie co innego myślę o takich instytucjach, jak ZUS, czy Urząd Skarbowy. Swego czasu w jednym z tych urzędów pod groźbą grzywny czy kary musiałem nawet udowadniać, że kilka lat wcześniej na pewno wpłaciłem do ich kasy jakieś opłaty. Straciłem sporo czasu na szukanie starych kwitków. Zastanawiam się, co ci urzędnicy tam robią, skoro nie potrafili wcześniej nawet zewidencjonować mojej wpłaty.

Pieniądze na administrację idą nie tylko na urzędnicze etaty, ale także na inwestycje w urzędzie. Na początku roku niektórzy zastanawiali się, ile może kosztować remont toalet. Zwykła, pilnująca domowego budżetu, rodzina, wydałaby na podobny cel nie więcej niż kilka tysięcy złotych. Magistrat wydał tymczasem na remont i rozbudowę urzędowych toalet 48 tys. zł. 40 tys. zł kosztowała nowa kserokopiarka, a malowanie i tapetowanie biur pochłonęło kolejne 15 tys. zł.

Jednak nawet zdaniem znanej z ciętego języka Haliny Kulbackiej, pod względem inwestycji Wadowice prezentują się korzystnie na tle innych miast. Magistrat realizuje spektakularne budowy, które finalizowane są zwykle (przypadek?) pod koniec kolejnych kadencji. Tuż przed ubiegłorocznymi wyborami w mieście otwierano: ostatni etap obwodnicy, największą w gminie halę sportową czy nowy budynek komunalny. Uroczyście zainaugurowano też budowę nowego bloku TBS. Na tym tle w roku obecnym panuje wręcz zastój inwestycyjny. Z budżetu wielkości 70 mln zł - na inwestycje pójdzie tylko 11,5 proc. To rekordowo mało. Władze tłumaczą, że co roku spektakularnych zadań nie da się realizować.

Wadowice były do niedawna w ogonie gmin potrafiących pozyskiwać środki unijne. Wszystkie odmieniło się rok temu, kiedy zapadła decyzja, że miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji otrzyma 60 mln zł z unijnego funduszu Spójności na budowę kanalizacji i wodociągów w gminie. To największa dotacja unijna pozyskana dotychczas przez samorządowów z powiatu. Inwestycja ruszyła na wiosnę, potrwa jeszcze 2 lata.

W gminie Wadowice działają w sumie 24 rady osiedlowe i sołeckie. Nie mają zbyt dużej mocy sprawczej, ich budżet to w sumie 220 tys. zł; zresztą mieszkańcy nie przejawiają zbytniego zainteresowania ich działalnością. Przykład z os. Marcina Wadowity, zamieszkanego przez ok. tysiąca mieszkańców: na początku roku podczas zebrania wyborczego nowe władze osiedlowe wybierało... 27 osób.

Tegoroczny budżet rady osiedla to 6 tys. zł. Co za to zrobiono? Zarząd zdecydował, że większość funduszy przekaże z powrotem do kasy gminy, a konkretnie - do kasy gminnego basenu. Po prostu kupiono bilety na pływalnię i rozdawano je w wakacje dzieciom. Na tym w zasadzie skończyła się praca rady w tym roku.

Mirosław Gawęda

Halina Kulbacka, radna powiatowa z Wadowic:

- Zawsze byłam zdania, że wydatki na administrację należy ograniczyć do minimum. Zwłaszcza w ostatnich latach zatrudnienie w urzędzie miejskim powinno zostać ograniczane. Przecież technika posunęła się do przodu. W każdym biurze stoi kilka komputerów. Specjalne programy wykonują za urzędników wiele obliczeń. Kiedyś tego nie było. Skoro obecnie niektóre firmy w skutek wprowadzania nowych technologii ograniczają zatrudnienie, to dlaczego nie urząd?

Autor: Dziennik Polski