Test na inteligencję
Treść
Wisła Łączany - Skawa Wadowice2-4 (0-2)
Bramki dla Skawy: Listwan 18, Mikołajczyk 21, Jurzak 72, Wojtulewicz 80.
Skawa: Wiktor - Drechny, Wojtulewicz, Wicheć - Bryła, Kalinowski, Tomczyszyn (60 Jurzak), Wróbel, Marszałek (50 Tomczyszyn) - Listwan, Mikołajczyk.
Ostatni tydzień był pracowity dla piłkarzy wadowickiej Skawy. Czwartoligowiec najpierw przegrał 1-2 (0-0) sparing z klasę niżej notowaną Błyskawicą Marcówka, a potem wystąpił w Pucharze Polski na szczeblu wadowickiego podokręgu, zwyciężając w Łączanach miejscową Wisłę.
Mecz w Łączanach był ostatnim przetarciem przed inauguracją czwartoligowych rozgrywek. Wadowiczanie szybko ustawili mecz; Listwan i Mikołajczyk strzałami zza "szesnastki" pokonywali bramarza rywali. Jurzak trafił głową trfaił do siatki po zagraniu z kornera, a Wojtulewicz z 17 m przymierzył w "okienko".
- Młodość ma swoje prawa i czasem trzeba czasem wkalkulować wahania formy. Po słabszym występie znowu przychodzi lepszy - Andrzej Bańdura nie przypadkiem o tym wspomina. - Będziemy mieli w lidze jedną z najmłodszych drużyn. Z doświadczonych zawodników pozostali mi tylko Dyrcz, Wojtulewicz i Skawina. Jeśli dodam, że Tomasz Mikołajczyk skończył już wiek młodzieżowca, to on także w tym sezonie będzie zaliczany do grona rutyniarzy. Mam jednak nadzieję, że młodzieńcza fantazja będzie naszym atutem i w nadchodzących rozgrywkach nasze boisko nadal będzie dla rywali twierdzą nie do zdobycia - pociesza się szkoleniowiec.
- Mecz w Łączanach był dla nas - mimo wszystko - pożytecznym sprawdzianem - utrzymuje szkoleniowiec. - Łączany to wprawdzie zespół A-klasowy, ale grają bardzo ostro, więc trochę kontaktowej gry w perspektywie rozgrywek ligowych przydało się naszej młodzieży. Uczulałem chłopców, by nie "wózkowali" tylko grali szybką piłkę. Poza tym pamiętajmy, że przed rokiem właśnie ten zespół był najlepszy w wadowickim podokręgu. Dla moich chłopców wizyta w Łączanach była testem na inteligencję. Skoro grali z głową, to nic złego im się nie stało. Skończyło się na poturbowaniach Tomczyszyna, Wróbla czy Kalinowskiego - wylicza szkoleniowiec.
Gospodarze zobaczyli w tym meczu 3 czerwone kartki. Raz jeszcze potwierdziła się opinia, że Łączany są gorącym terenem, w którym panuje lokalny szowinizm. Sędziowie ponad pół godziny po meczu opisywali okoliczności, w jakich miejscowi piłkarze byli wyrzucani z boiska. W dwóch przypadkach goście byli atakowani bez piłki, a raz obrażony został rozjemca.
Kadra Skawy jest niemal dopięta, ale być może pokaże się w niej jeszcze jeden nowy zawodnik. Trener Bańdura w sobotę pojawił się na boisku w Kwaczale, gdzie miejscowa Unia, beniaminek chrzanowskiej klasy A, podejmowała Orła Balin, beniaminka wadowickiej "okręgówki". Wadowicki szkoleniowiec podglądał w tym meczu bramkarza, który wyraził akces do gry w Skawie. Po odejściu Chmiela do czwartoligowej Koszarawy Żywiec, Andrzeja Bańdurę ucieszyła oferta doświadczonego bramkarza. Co z tego wyjdzie? Czas pokaże.
- W Marcówce zaprezentowaliśmy się nieźle - utrzymuje trener Skawy Andrzej Bańdura. - Pocieszające jest to, że dochodzimy do sytuacji bramkowych. Martwi natomiast nieskuteczność. Chłopcy często przed bramką przeciwnika tracą zimną krew. Dochodzi nawet do takich sytuacji, że nie potrafimy zakończyć akcji golem, idąc dwójką na osamotnionego bramkarza, a z czymś takim mieliśmy do czynienia właśnie w spotkaniu przeciwko Marcówce - martwi się szkoleniowiec.
(zab)
Autor: Dziennik Polski