Trudne wybory
Treść
Czy nowe władze wadowickiego PKS postawią firmę na nogi?
Rada Nadzorcza wadowickiego PKS, jednego z największych w naszym regionie przewoźników, wybrała nowy dwuosobowy zarząd. Prezesem został Andrzej Sobieszczyk, zaś jego zastępcą Sebastian Ramenda. Już dziś wiadomo, że czekają ich trudne wybory - pomiędzy dalszym utrzymywaniem bardzo nierentownych połączeń, a interesami ponad 200-osobowej załogi.
Wybory nowego zarządu przeprowadzone zostały bardzo szybko. Rada Nadzorcza potrzebowała na to zaledwie miesiąc. Nieoficjalnie wiadomo, że jednym z powodów takiego przyspieszenia była postawa pracowników, którzy kilka tygodni temu zagrozili strajkiem i wstrzymaniem wykonywania przewozów, jeśli natychmiast nie dojdzie do zmian we władzach firmy.
W środę Rada Nadzorcza przesłuchała siedmiu kandydatów, którzy ubiegali się o stanowisko prezesa PKS. Wieczorem zapadła decyzja, że prezesem zostanie Andrzej Sobieszczyk, który dotychczas był kierownikiem działu organizacji i zarządzania w zakładach cukierniczych Skawa. Funkcję drugiego członka zarządu powierzono Sebastianowi Ramendzie z Andrychowa, który dotychczas pracował w andrychowskiej służbie zdrowia.
Nowi szefowie PKS już zaczęli pełnić swoje funkcję. Rada nadzorcza podjęła taką decyzję, mimo że poprzedniemu zarządowi kadencja upływała dopiero w czerwcu.
- W najbliższym czasie zorganizuję spotkanie, na którym będziemy się zastanawiać co zrobić, by poprawić sytuację firmy. Dziś jest za wcześnie na konkrety z mojej strony. W tej chwili jedno już wiem - firma ma zbyt dużo nierentownych połączeń i one generują duże straty. Trzeba się będzie zastanowić co z tym zrobić - powiedział nam wczoraj nowy prezes. Jak przyznał, posiada duże doświadczenie w zarządzaniu. Wcześniej był m. in. prezesem prywatnej firmy.
Na razie pogotowie strajkowe ogłoszone w lutym przez pracowników nie zostało odwołane. - Nowych prezesów nie znamy. Oczekujemy jakiegoś mądrego planu na przyszłość. Sytuacja jest trudna, ale wierzymy, że we wspólnych rozmowach wszystko da się załatwić - mówi Leszek Mosor, przewodniczący związku zawodowego "Solidarność" w PKS, który dodaje, że ciągle jeden, płacowy postulat załogi nie został spełniony. - Pracownicy podwyżek nie mieli już od kilku lat.
Na razie nie wiadomo jeszcze, jak cała sytuacja odbije się na pasażerach. W ostatnich miesiącach zlikwidowano już ok. 100 najbardziej nierentownych połączeń. W firmie mówi się, że są konieczne głębsze cięcia.
(GM)
Autor: Dziennik Polski