Trzeba grać do końca
Treść
Po zwycięstwie nad Cleprdaią Skawa Wadowice nadal w czołówce IV ligi
Bramka Sławomira Wiechecia zapewniła Skawie Wadowice komplet punktów w meczu przeciwko Clepardii Kraków (3-2). W drugiej połowie wadowiczanie zafundowali swoim kibicom horror, który zakończył się dla nich szczęśliwie.
Kiedy po pierwszej połowie Skawa schodziła do szatni z dwubramkową zaliczką, kibice spokojnie oczekiwali drugiej odsłony, licząc na powiększenie przewagi. Byli w błędzie. Dwubramkowe prowadzenie uśpiło miejscowych i po przerwie przez pół godziny nie przekroczyli linii środkowej boiska. W szeregach wadowiczan najbardziej zapracowany był bramkarz Chmiel. Dopiero w 89 min podopieczni Wojciecha Madeja przeprowadzili pierwszy kontratak zakończony celnym strzałem kapitana wadowickiej "jedenastki" Sławomira Wiechecia. - Kto strzela bramki ten wygrywa. Goście po okresie przewagi, najwyraęniej nie wierzyli, że będziemy w stanie jeszcze zaatakować, rozluęnijąc szyki obronne, co udało mi się wykorzystać - mówił po meczu zawodnik, który był bohaterem Skawy tego meczu (2 bramki i asysta).
Trener Madej cieszył się ze zwycięstwa, ale nie zapomniał o fatalnej drugiej połowie w wykonaniu jego podopiecznych. - Za spokojnie wyszliśmy na drugą odsłonę. Chłopcy zbyt szybko uwierzyli, że jest już po meczu. Gubili się w kryciu. Całe szczęście, że Clepardia strzeliła tylko 2 bramki. Mogliśmy przecież przegrać. Dopiero w końcówce zagęściliśmy tyły i czekaliśmy na kontry. Wyszła jedna i trzeba się z tego cieszyć - mówił szkoleniowiec.
Tym sposobem wadowiczanie nadal utrzymują się w czołówce IV ligi, zajmując 4. miejsce. - Chłopcy wyciągnęli wnioski ze środowej porażki w Skawinie (2-4). Ciągle uczymy się gry w IV lidze. Dzisiaj mamy kolejne wnioski i jesteśmy bogatsi o kolejne doświadczenie. Trzeba grać do końca, bez względu na wynik meczu i sytuację na boisku - mówił trener.
(GM)
Dziennik Polski
Autor: LZ