Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ukryta podwyżka

Treść

Andrychowscy radni uznali, że z budżetami rodzinnymi jest coraz lepiej i podnieśli ceny

Nowe stawki za wodę i ścieki podzieliły andrychowskich radnych. Na pierwszy rzut oka podwyżka opłat jest symboliczna. Okazuje się jednak, że wzrost cen nieco jednak uderzy po kieszeniach mieszkańców.

Opłaty za wodę uzależnione są od miejsca zamieszkania odbiorcy. Dla właścicieli gospodarstw domowych stawkę za 1 m sześc. wody ustalono na 3 zł (z podatkiem VAT), zamiast 2,90 zł. Pozostali odbiorcy, którzy korzystają z wody z ujęcia "Olszyny", zapłacą od stycznia 2,64 zł (dotychczas 2,56 zł), zaś odbiorcy, zasilani wodą z rurociągu bielskiej spółki "Aqua", będą musieli wyłożyć aż 3,94 zł za metr sześc. (zamiast 3,82 zł). Pozostali zapłacą 2,26 zł (dotychczas 2,09 zł).

Pozornie wzrost nie jest duży. Problem w tym, że w rzeczywistości w tym roku mieszkańcy płacą mniej niż stawki ustalone przez gminę, gdyż do każdego m sześc. samorząd dopłacał ok. 20 gr. W czwartek zdecydowano, że od przyszłego roku gmina już nie będzie finansować dopłat. Oznacza to, że mieszkańcy będą musieli sami sfinansować to, co dotychczas płacił za nich samorząd.

Przeciwko tak znaczącym podwyżkom stanęli tylko radni z SLD. - To zbyt wysoki wzrost cen, jak na kieszenie nienajbogatszych mieszkańców Andrychowa - mówił radny Jan Witkowski, który przedstawił stanowisko klubu radnych w tej sprawie. Zaproponowano w nim, by dopłaty zlikwidować, ale dopiero od 2006 roku. W przyszłym roku gmina miałaby dopłacać do wody połowę z tego, co obecnie. - To złagodziłoby skutki podwyżki - argumentował Witkowski.

Ten wniosek rozpętał burzę wśród radnych. Chodzi bowiem o sporą kwotę. Dotychczas na dopłaty do wody gmina wydawała ok. 350 tys. zł rocznie. Pieniądze na dopłaty pochodziły z budżetu gminy, czyli pośrednio z pieniędzy podatników. Teraz władze chcą te środki przeznaczyć na inne cele.

- Dlaczego ja mam dopłacać do wody każdemu, także tym osobom, które mają oszczędności po 50-60 tys. zł? Dla bogatych nie ma żadnego znaczenia, czy dopłata jest czy nie. Ludzi biednych w Andrychowie nie ma. To są tylko ci, którzy biorą zasiłki z OPS - mówił radny Adam Kubik (Samorządna Gmina Andrychów), który uważa, że najbiedniejsi powinni otrzymywać stosowne zasiłki z OPS, które mogłyby im zrekompensować podwyżkę cen wody. Zdaniem radnego, pozostałych stać na to, by płacić o kilkadziesiąt groszy więcej za każdy metr sześc.

W podobnym tonie wypowiedział się radny Adam Rajda (PiS-LPR): - Te 350 tys. zł to zmarnowana kwota. Powinna trafić choćby do OPS na zasiłki dla biednych. A Jan Sordyl (SGA) zarzucił Witowskiemu i jego partii, że rzuca populistyczne hasła "pod publikę", podobnie "jak robią to jego koledzy w Warszawie". Stwierdził, że sytuacja w andrychowskich zakładach pracy poprawiła się, więc i mieszkańcy mogą nieco więcej zapłacić na wodę. A zaoszczędzone w ten sposób w kasie gminy pieniądze można przeznaczyć na inne cele.

- My nie proponujemy utrzymania dopłat. Chcemy tylko, by do rezygnacji z nich dochodzić stopniowo przez 2 lata - bronił stanowiska SLD inny radny z tej partii - Andrzej Fryś.

Ostatecznie propozycja nie została przeforsowana. Na pocieszenie dodajmy, że stawki za ścieki od stycznia pozostaną bez zmian. Wszyscy odbiorcy zapłacą 3,16 za m sześc.

(GM)


Duża podwyżka

BOGUMIŁA ZACNY-SPORYSZ, PREZES ANDRYCHOWSKIEJ SPÓŁDZIELNI MIESZKANIOWEJ: - Wzrost cen za wodę jest dość istotny. Od stycznia każdy spółdzielca będzie musiał zapłacić aż 51 groszy więcej za każdy metr sześc. wody i ścieków. Dotychczas płacił 5,65 zł, a od stycznia będzie płacił 6,16 zł. Wbrew pozorom, daje to sporą, ponad 9-procentową podwyżkę, która uszczupli portfele rodzin przynajmniej o kilkadziesiąt złotych rocznie. Znam sytuację wielu rodzin, mieszkających w zasobach spółdzielni i wiem, że będzie to dla nich - mimo wszystko - znacząca kwota.

Autor: Dziennik Polski