W pajęczej seci
Treść
Skawa Wadowice po raz trzeci odebrała punkty liderowi wojewódzkiej ligi juniorów
Niepowodzenia seniorów na czwartoligowym froncie dobrymi wynikami starają się nadrabiać młodzi piłkarze Skawy, walczący w wojewódzkiej lidze juniorów. Podopieczni Mariana Pamuły w wyjazdowym spotkaniu pokonali 1-0 (1-0) krakowski Wawel. Mogą teraz trochę odetchnąć, bo z 5 pkt. na koncie zajmują 11. miejsce.
Przed rokiem patent na odbieranie punktów faworytom "emki" mieli piłkarze Unii Oświęcim. W tym sezonie obowiązki karcenia liderów przejęli wadowiczanie. - To już trzeci lider, który zgubił z nami punkty - wylicza wadowicki szkoleniowiec. - Wcześniej "w szpicy" był Glinik Gorlice, z którym zremisowaliśmy 1-1, a potem Sandecja Nowy Sącz (0-0). Te dwa punkty wywalczyliśmy u siebie. Teraz przyszła pora przełamania się na wyjeździe - dodaje szkoleniowiec.
O zwycięstwie Skawy przesądził gol Sebastiana Pająka. Można zatem zaryzykować stwierdzenie, iż krakowianie znaleźli się w pajęczej sieci, w której nie potrafili się wyplątać. - Sebastian wyrasta nam na lidera zespołu - zauważa trener Pamuła. - To była już jego trzecia bramka w "emce". Wcześniej strzelił dwa gole w Tarnowie. Szkoda, że wtedy w dość nieszczęśliwych okolicznościach przegraliśmy 2-3. Jako ciekawostkę mogę podać, że nasz zawodnik występuje w miejscowym zespole tanecznym. Być może folklorystyczne rytmy pomagają mu w futbolu - cieszy się Marian Pamuła.
Trener Skawy nie ukrywa, że jego drużyna w Krakowie ograniczyła się jedynie do obrony własnego przedpola. - Jesteśmy świadomi tego, że nasz zespół jest słabszy technicznie i fizycznie od krakowskich ekip, dlatego my w tych rozgrywkach nie zamierzamy prowadzić gry, by ładnie wypaść dla oka. Chcemy zdobywać punkty, a to przecież to nie przeciwnicy powinni nas rozliczać ze stylu. Co mi z tego, że po ładnej grze doznalibyśmy druzgocącej porażki i na pociesznie usłyszelibyśmy pod swoim adresem kilka ciepłych słów. Od tego punktów nie przybywa. Zresztą za plecami mogliby nas wyśmiać, że daliśmy się łatwo wyrolować. Tak na marginesie, nasze zwycięstwo mogło być jeszcze bardziej okazałe. Potem raz jeszcze Pająk minął się z piłką, a Jurczyk trafił w poprzeczkę - wylicza Marian Pamuła.
Skawa coraz lepiej prezentuje się w tyłach. Na pewno pierwszoplanową postacią zespołu od początku jesieni jest bramkarz Krzysztof Żak. To on swoimi udanymi interwencjami na stadionie Wawelu natchnął kolegów do walki.
Być może skład juniorów będzie wkrótce jeszcze mocniejszy. Michał Drechny został wprawdzie odsunięty od czwartoligowej drużyny piłkarskiej, ale w opinii działaczy właśnie gra w "emce" może być dla niego okazją do odkupienia swojej winy.
(zab)
Autor: Dziennik Polski