Wielki Brat (i starosta) patrzy
Treść
WADOWICE. W urzędach i instytucjach przybywa kamer, które monitorują (prawie) wszystko i wszystkich. Ostatnio taką "zabawkę" sprawiło sobie wadowickie Starostwo Powiatowe.
Na zakup minitoringu starostwo wydało 10 tys. zł. Na razie w urzędzie działa kilka kamer, które porozmieszczane są na korytarzach, ale prawdopodobnie jeszcze w tym roku monitoring zostanie rozbudowany. - To nic nadzwyczajnego. Kamery są w supermarketach, na ulicach, w szkołach, na basenie i nikt nie protestuje. Teraz będą w starostwie. Tu chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo w urzędzie - mówi wicestarosta wadowicki Mirosław Nowak.
Kamery to także świetny sposób dyscyplinowania urzędników. Przyznają to sami urzędnicy. - Teraz trzeba uważać, którędy i gdzie się chodzi, by czasami nie wpaść w oko kamery. A wiadomo kto wykorzysta te nagrania i do jakich celów? - mówi anonimowo jeden z urzędników.
Jak ustaliliśmy, podgląd z kamer ma tylko kilka osób w urzędzie, w tym starosta Teresa Kramarczyk i jej zastępca Mirosław Nowak.
Wszystko wskazuje na to, że wadowickie starostwo będzie chciało dorównać wadowickiemu Urzędowi Skarbowemu, który nie dość, że ma porządny monitoring to jeszcze nagrywa wszystkie rozmowy telefoniczne. Specjalna nagrywarka to - jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy - jeden z celów inwestycyjnych w starostwie w tym roku.
(GM)
Autor: Dziennik Polski