Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Wszyscy zadowoleni

Treść

W Skawie i Alwerni dawno już zapomnieli o jedynej porażce w rundzie, ciesząc się z każdego punktu.
Po strzale Pawła Kobyłeckiego Alwernia objęła w Wadowicach prowadzenie. Fot. Marek Mordan


W Wadowicach spotkały się dwa zespoły, które jesienią tylko raz przegrały w IV lidze małopolskiej. Oba chciały podtrzymać dobrą passę. W pełni im się to udało, bowiem miejscowa Skawa zremisowała z Alwernią 1-1 (1-1).
Skawa nie przegrała jeszcze meczu przed własną publicznością. - Na początku rywale zaskoczyli nas trochę agresywną grą - mówi trener Skawy Wojciech Madej. - Daliśmy się zepchnąć do defensywy. Nasza gra zaczęła się "kleić" dopiero po upływie dwóch kwadransów. Potem, kiedy uzyskaliśmy przewagę w polu, nie potrafiliśmy jej udokumentować golami. Doświadczony rywal mądrze się bronił, rozbijając nasze ataki już na 18-20 metrze przed bramką - dodaje wadowicki szkoleniowiec.

Piłkarze Skawy przyzwyczaili swoich kibiców do zwycięstw na własnym boisku. Tutaj punkty traciły już takie zespoły jak: Garbarz Zembrzyce, Niedęwiedę czy Karpaty Siepraw. - Taki rozwój wypadków z pewnością sprawił, że chłopcy grają pod presją. Bardzo chcieli spełnić oczekiwania kibiców, dlatego po meczu było im trochę przykro. Nie oznacza to jednak, że w szatni panował nastrój żałoby. Trzeba się cieszyć z tego, co jest. Gdyby ktoś przed sezonem powiedział mi, że po 6 kolejkach jako beniaminek będziemy mieli na koncie 11 punktów, taki wynik brałbym w ciemno. Najważniejsze, że nie przegrywamy. Jedną wyjazdową porażkę z Kmitą Zabierzów, zespołem, celującym w awans, zawsze można wkalkulować - dodaje trener Madej.

Zadowolony z podziału punktów był także trener Alwerni Antoni Gawronek. - Po ostatnim meczu Pucharu Polski ze składu wypadło mi dwóch zawodników. Do kontuzjowanego Palki, który złamał rękę, dołączył Tekielak. Tego z kolei do łóżka zapędziła angina. O tym, że nie będzie mógł zagrać, dowiedziałem się w piątek po treningu - mówi szkoleniowiec.

Mimo trudności kadrowych piłkarze Alwerni już w 8 minucie objęli prowadzenie. - Szkoda, że do 30 minuty nie udało nam się go podwyższyć, a okazje ku temu były. Gdybyśmy trafili drugi raz, jestem przekonany, że wrócilibyśmy z Wadowic z kompletem punktów. Nie będę jednak zachłanny. My podobnie jak przeciwnicy cieszymy się z każdego punktu. Już zapomnieliśmy o inauguracyjnej porażce na własnym boisku z Puszczą Niepołomice - przypomina trener Gawronek.

Kłopoty kadrowe nie omijają Alwerni. Skoczylas po zderzeniu się ze słupkiem po przerwie opuścił posterunek. - I tak należą mu się słowa uznania, że z urazem grał przed 35 minut pierwszej części. Jego zejście wymusiło na mnie dokonanie w przerwie od razu trzech zmian. Na szczęście w zespole mam dwóch równorzędnych bramkarzy - dodaje Gawronek.

Jutro Skawa wyjeżdża do Skawiny, natomiast Alwernia podejmuje Karpaty Siepraw.

(zab)

Dziennik Polski

Autor: LZ

Tagi: sport piłka nożna skawa