Wzywam 112!
Treść
Dwie osoby ranne w Wadowicach
Chaos. Tak można powiedzieć o tym co wydarzyło się podczas pierwszego ataku zimy w powiatach wadowickim i suskim. Wiele gospodarstw zostało pozbawionych prądu, strażacy usuwali także setki powalonych drzew, wichura pozrywała dachy domostw i przerwała dostawy prądu. Trwa szacowanie szkód.
- W Jordanowie drzewo spadło na samochód. Strażacy z tamtejszej jednostki OSP aby uratować życie mężczyzny, który został przygnieciony musieli rozcinać specjalistycznym sprzętem auto. Na szczęście skończyło się na strachu - mówi mł. brygadier Bogusław Patera z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Suchej Beskidzkiej.
Zdarzeń, związanych z wichurą i śniegiem, było tyle, że strażacy nie nadążali z usuwaniem uszkodzeń. Szybko zablokowały się także linie telefoniczne i mieszkańcy Podbeskidzia mieli problemy z uzyskaniem połączeń nawet na numery alarmowe straży pożarnej. Tak było w Wadowicach.
O takich problemach m. in. powiedział nam mężczyzna, który zadzwonił do nas z Tomic. Tam wichura zerwała dach z domu mieszkalnego oraz zniszczyła dom. Ponadto spadający dach uszkodził linię energetyczną i pozbawił mieszkańców prądu.
Dyżurny synoptyk bielskiej stacji meteorologicznej Mariusz Bereza powiedział, że wiatr w porywach osiągał 27 m na sekundę. W radio podawano komunikaty, żeby nie podróżować, jeśli to nie jest absolutnie konieczne. Zresztą piesi także mieli problemy z poruszaniem się.
W wielu miejscowościach z powodu uszkodzenia linii były problemy z dostawą prądu. Okazało się także, że nie można połączyć się z numerami ratunkowi straży pożarnej, zakładu energetycznego oraz na numer alarmowy 112.
(RASZ)
Autor: Dziennik Polski