Z czego zapłacą?
Treść
W Andrychowie zatrudnią od zaraz lekarzy
W andrychowskim pogotowiu ratunkowym bez zmian. Od ponad tygodnia trwa protest lekarzy, którym SPZOZ nie wypłacił pieniędzy jeszcze za pracę w czerwcu. Tymczasem dyrektor poszukuje lekarzy chętnych do pracy w pogotowiu. Skąd weźmie dla nich pieniądze?
Jak już pisaliśmy - od ubiegłego tygodnia do akcji wyjeżdża tylko jedna z dwóch karetek. Na razie udało się uniknąć nieszczęśliwego splotu okoliczności i pomoc zawsze, choć niekiedy z opóźnieniem, docierała do chorych. Andrychowskie pogotowie wspiera pogotowie z Wadowic. Ale nie za darmo. Szefowa wadowickiego ZZOZ zapowiada bowiem wystawienie rachunku za te usługi.
Tymczasem dyrekcja SPZOZ zamieściła w prasie ogłoszenie, że poszukuje lekarzy do pracy w pogotowiu. Nasuwa się pytanie - skąd weźmie pieniądze na wynagrodzenia dla nich, skoro obecni lekarze, z powodu pustek w kasie - jak utrzymuje dyrekcja SPZOZ - nie otrzymują należnych im pieniędzy?
- To jest indywidualna sprawa. Przyjdą lekarze, to będziemy z nimi rozmawiać i ustalać warunki współpracy. To nie jest tak, że lekarze będą u nas wiecznie pracować za darmo. Pieniądze, także zaległe, są do zwrotu - usłyszeliśmy wczoraj od Ryszarda Paprockiego, szefa SPZOZ.
Chodzi o zatrudnienie w ramach umowy o pracę. A na to podobno są w SPZOZ pieniądze. Tymczasem obecni lekarze są na tzw. kontraktach. - Coś tu jest nie tak. To pieniądze w zakładzie są czy nie? Dyrekcja cały czas utrzymuje, że kasa zakładu świeci pustakami. Jak więc można płacić z czegoś, czego nie ma? - pyta jeden z obecnych lekarzy andrychowskiego pogotowia, któremu SPZOZ jest już winien pieniądze za 2 miesiące. Nasz rozmówca zastrzega swoje nazwisko do wiadomości redakcji, gdyż - jak twierdzi - po publikacjach prasowych lekarze spotkali się już z próbami zastraszania, że rozmawiają z dziennikarzami. Lekarz nie wie, jak długo wytrzyma obecną sytuację. Na razie przychodzi na dyżury.
(GM)
Kto ponosi odpowiedzialność za sytuację w andrychowskiej służbie zdrowia? - szerzej na ten temat w piątkowym "Dzienniku".
Autor: Dziennik Polski