Zabrakło cukru
Treść
W ciągu kilku dni cena cukru w sprzedaży detalicznej wzrosła w Wadowicach z 2 zł za kilogram do 2,90 zł. W ostatni weekend w wielu miejscach w mieście cukru zresztą w ogóle nie można było kupić. Sprzedawcy twierdzą, że wykupili go spanikowani konsumenci.
- Ludzie panikują, że po wejściu Polski do Unii Europejskiej, wzrośnie cena niektórych towarów spożywczych i już teraz robią zapasy. Zaczęli od cukru - wyjaśnia Halina Młynarska, właścicielka jednego z małych sklepów spożywczych w Wadowicach. W jej punkcie cukier skończył się w piątek wieczorem. - Gdy w sobotę rano pojechałam po towar do hurtowni, okazało się, że dostanę tylko 10 kg, bo więcej już nie mają. Problem z brakiem cukru na półkach widocznie mieli również inni kupcy - mówi właścicielka wadowickiego sklepu.
Już w piątek w niektórych sklepach w mieście rozpoczęła się akcja wykupowania tego produktu. - W telewizji powiedzieli, że cena cukru wzrośnie nawet do 4 zł, więc na wszelki wypadek zrobiłam zapasy. Kupiłam 10 kg. W ten sposób w ciągu dwóch miesięcy zaoszczędzę ok. 20 zł - podaje Janina Wałek z Choczni, którą spotkaliśmy przy kasie pawilonu handlowego "Savia" w Wadowicach z zapasem zakupionego towaru.
W piątek w Wadowicach cena 1 kilograma cukru wynosiła od 2 do 2,20 zł. Od wczoraj jednak niemal we wszystkich sklepach cukier jest już o przynajmniej 50 gr droższy. W niektórych osiąga nawet cenę 3 zł za kilogram. Tak jest w sklepach w centrum miasta. Sprzedawcy z supermarketów "Savia" czy "Albert" w Wadowicach przyznają, że zwiększona sprzedaż tego towaru utrzymuje się już od miesiąca. W styczniu w Wadowicach kilogram cukru można było jeszcze kupić za 1,8 zł.
- Faktem jest, że niektóre towary, po wejściu Polski do Unii, mogą zdrożeć, ale Polska jest tak dziwnym krajem, że prawo popytu i podaży nie ma tu w ogóle zastosowania. Cukru na rynku jest dużo, a wahania cen mogą być spowodowane działaniem dużych producentów lub sprzedawców, którzy, powołując się na fakt wejścia do Unii, w kwietniu mogą sztucznie podbijać ceny lub wstrzymywać ich dostawy do hurtowni. To zresztą może dotyczyć też innych towarów na rynku. Problem dotyczy całego kraju. Myślę, że przede wszystkim powinien się z nim zmierzyć Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów - mówi Marek Wieroński, powiatowy rzecznik praw konsumentów.
Sprawą nieuprawnionych podwyżek na poziomie ogólnokrajowym zajmuje się już Narodowy Bank Polski, który planuje akcję informowania społeczeństwa, za pośrednictwem mediów i instytucji państwowych, jaki wzrost cen jest uzasadniony, a jaki nie. Prezes NBP Leszek Balcerowicz poinformował, że w Narodowym Banku Polskim powstanie grupa specjalistów, którzy będą odpowiadać na pytania obywateli, skierowane za pośrednictwem mediów lub za pośrednictwem infolinii, która zostanie uruchomiona 15 kwietnia.
(MPA)
Autor: Dziennik Polski