Zarzuty postawione
Treść
Po blisko roku finiszuje prowadzone przez wadowicką prokuraturę śledztwo w sprawie nieprawidłowości przy budowie sali gimnastycznej w Rzykach koło Andrychowa. Dotychczas zarzuty przedstawiono siedmiu osobom, w tym byłemu burmistrzowi i jego zastępcy oraz skarbnikowi andrychowskiej gminy.
Na mocy ubiegłorocznego wyroku sądu gmina Andrychów musi zapłacić jednemu z bełchatowskich banków 682 tys. zł długu z 1998 roku, kiedy budowano salę. Wraz z odsetkami daje to 1,5 mln zł. Od wyroku nie ma już odwołania. Dług do kredyt, który zaciągnął wykonawca inwestycji - firma Softkon z Bełchatowa. Oznacza to, że choć inwestycja gotowa jest już dawno, właśnie gmina po raz drugi za nią płaci!
Doniesienie o popełnieniu przestępstwa, narażenie gminy na straty złożyły w styczniu władze Andrychowa. Śledztwo zbliża się już powoli do końca. Zdaniem prokuratury, winę ponoszą wszyscy związani z inwestycją. Zarzuty postawiono byłemu burmistrzowi Andrychowa Tadeuszowi W., Zbigniewowi J. - byłemu wiceburmistrzowi (obecnemu przewodniczącemu Rady Miejskiej) oraz skarbnikowi gminy - Mirosławowi K. Poza tym zarzuty przedstawiono prezesowi i wiceprezesowi bełchatowskiej firmy Softkon, która budowała salę oraz dwóm pracownikom bełachtowskiego banku, który udzielił firmie kredytu.
Zdaniem prokuratury, firma wprowadziła urzędników w błąd, bo już przystępując do przetargu posłużyła się nieaktualnymi zaświadczeniami z urzędu skarbowego i banku, które miały potwierdzać jej zdolność kredytową.
Samorządowcy mieli nie dopilnować całej sprawy, przez co narazili kasę gminy na straty. - Już w trakcie budowy sali spółka dokonała cesji wierzytelności na bank. Naszym zdaniem, odtąd gmina miała płacić bankowi, a nie na konto firmy i podwykonawców inwestycji. Tymczasem gmina dalej płaciła firmom pomimo, że widziała o tej cesji - tłumaczy prok. Janusz Cieśla, który zajmuje się tą sprawą.
Żadna z siedmiu osób, której przedstawiono zarzuty, nie przyznaje się do winy. Prok. Janusz Cieśla zapowiada, że jeszcze prawdopodobnie w grudniu skieruje akt oskarżenia do sądu.
(GM)
Autor: Dziennik Polski